Przepraszam za błędy. Ten imagin jest dość długi, zależy dla kogo. To życzę miłej lektury :)
___________________________________________
Do mojego brata Liam’a przyjechali koledzy z zespołu. Siedziałam
przy biurku. Ślęczałam nad książkami. Nie mogłam się skupić. Myślałam o…… no
właśnie o ni czym. Moje myślenie przerwała mama wchodząca do mojego pokoju.
Usiadła na łóżku.
M; Może byś zeszła do chłopaków? – tak prawdę do mówiąc nie
chciałam mieć do czynienia z „mężczyznami” bo nie dawno zerwałam z chłopakiem.-
Przecież wiesz o tym że jutro rano
wyjeżdżamy z ojcem na 3 dni albo i dłużej. Przez ten czas będą oni tu taj
więc…- nie dokończyła bo jej przerwałam.
Ty; Mówisz mi to po raz setny! Dobra, dobra już ide do
nich.- wstałam z krzesła i poszłam do salonu w którym siedzieli chłopcy.
Usiadłam po turecku pomiędzy Zayn’em, a Niall’em. Horan trzymał miskę z
popcornem. Wzięłam jedno „ziarenko” podrzuciłam do góry i wpadło mi do ust.
Spojrzałam w stronę Liam’a.
Ty; Mama mi kazała przyjść. Miej do niej pretensje.
Li; Dobra możesz być. To co oglądamy? Może Toy Story?
Ty, Z, N, Lo, H: Tylko nie to!
Li; No ale…- Zayn wziął miskę z popcornem i wysypał
zawartość naczynia na Liam’a.
Z; Nie Tory Story!- wszyscy zaczęli się śmiać. Pomyślałam że
to był dobry pomysł tutaj przyjść bo poprawił mi się humor. Obejrzeliśmy jakąś
komedię. Podczas filmu było parę odpałów. Między innymi Niall chciał wejść do
telewizora bo było tam jedzenie, Zayn się oburzył kiedy dotknęłam jego grzywki,
a on mnie zaczął gilgotać, Louis i Harry zrobili prawie striptiz, a Liam miał w
ręku moją prostownicę i gonił Hazzę po całym domu. Już się bałam co będzie jak
rodzice wyjadą.
M; Kolacja!!!- głos dobiegał z kuchni. Poszliśmy na kolacje.
Usiedliśmy przy stole. Niall co chwila nakładał sobie następną porcję.
Zadzwonił do mnie telefon. Odebrałam.
Ty; Hej.
Koleżanka: [t.i] idziesz na dyskotekę?
Ty; Nie, nie chce mi się, a tak w ogóle nie mam z kim.
Dzięki za pamięć.
K; nie ma za co. Trzymaj się. Pa.
Ty; Na razie.
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i odłożyłam telefon na stół.
Z Liam’em byłam blisko. Oprócz że był moim bratem, ale też
przyjacielem. Dobrze wiedział że już nie mam chłopaka i przez to nie chodzę na
dyskoteki. Wcześniej się zawsze pytał kto dzwoni. Ale teraz się nie zapytał bo
wiedział o co chodzi. Liam bardzo troszczył się o mnie i nie pozwolił nikomu
zrobić mi krzywdy.
Atmosfera się nie zrobiła napięta jak myślałam. Wręcz jeszcze
bardziej się rozluźniła. Po kolacji zmuszona prośbami mamy pomogłam jej się
spakować. Nawet wyszło mi to na dobre bo zostawiła mi zwoje wysokie szpilki.
Nie raz błagałam ją żeby mi je pożyczyła ale zawsze stawiała na swoim że się w
nich przewrócę. Gdy mi je dawała:
M; Jestem z ciebie dumna. – popatrzałam na nią dziwnie. –
Jestem z ciebie dumna bo pomimo że straciłaś chłopaka nie podajesz się i dalej
jesteś sobą.
Ty; skąd o tym wiesz że nie ma… A no tak Liam wygadał.-
przekręciłam oczami.- Zabiję go. –powiedziałam ze złością. Mama podeszła do
swojej szafy i wyciągnęła buty. Czerwone szpilki lśniły nowością. Mama wkładała
je na specjalne okazje. Była w nich chyba z dwa razy. Podeszła do mnie.
M; Masz tu je. Jesteś już na tyle duża żeby je założyć.-
Moja mama była trochę szalona, ale surowa wy „ubiorze”. To znaczy nie pozwalała
mi zbytnio na wysokie buty, krótkie spódniczki i duże dekolty. Teraz jak
skończyłam 18 lat pozwalała mi na wszystko.
Ty; Mamo ale to są twoje ukochane szpilki.
M; Bierz je bo się jeszcze rozmyślę. Ale mają do mnie wrócić
w stanie nienaruszonym!.
Ty; Dorze, dobrze. – wzięłam buty i zaniosłam je do pokoju.
Wzięłam piżamy i poszłam do łazienki. Zapukałam bo wiedziałam,
że koledzy brata są nieobliczalni. Usłyszałam „możesz wejść”. Więc weszłam. W
łazience ujrzałam Zayn’a i Louisa na pół nagich. Usiadam na blacie i splotłam
nogi. Patrzałam jak Louis goli się. Pomyślałam „Chyba to się robi rano”. A Zayn
mył twarz. Żeby złamać ciszę odezwałam się:
Ty; A wy to kiedy wyjeżdżacie?
L; Aż tak bardzo ci przeszkadzamy?
Ty; No coś ty. – uśmiechnęłam się.
L; No tak. Wiadomo boski Harold wkroczył już do akcji.
Ty; O czym ty gadasz? Że ja i Harry. Chyba cie pogięło. Mam
kogo innego na oku.- skłamałam choć prawdę mówiąc Zayn zaczął mnie pociągać.
L; Uuuu. A kto niby?
Ty; To raczej nie twoja sprawa. To kiedy wyjeżdżacie?
Z; No tak jak twoi rodzice wrócą. – Chłopaki wzięli swoje
rzeczy.
L; To masz wolną łazienkę. – już mieli wychodzić ale Zayn
się zatrzymał.
Z; A i jak wstaniesz rano to się nie przestrasz gołego
Styles’a.- zrobiłam głupią minę. Wzięłaś prysznic. Ubrałam luźne, szare dresy i
moją ulubioną niebieską bokserkę z pikachu. Poszłam do pokoju. Już miałam kłaść
się spać, ale zauważyłam że zniknął mi mój laptop. Miałam tam prywatne zdjęcia.
Moją pasją jest fotografowanie. Na komputerze są moje zdjęcia ze sesji. Są tam
też zdjęcia gdzie jestem modelką. Robiłam je ze swoją dobrą znajomą. Czym
prędzej wybiegłam z pokoju. Wparowałam do pokoju Liam’a. Siedzieli tam chłopaki
i oglądali zdjęcia. Zamknęłam im laptopa. Wzięłam go do ręki.
Li: No co ty robisz. Oglądaliśmy zdjęcia!
Ty; Tak tylko to jest mój laptop i oglądaliście moje
prywatne zdjęcia! A ty w dodatku Liam wygadałeś się mamie o moim byłym
chłopaku! – „mogłam ugryźć się w język” pomyślałam- A wczoraj wziąłeś moją
beysbolówkę bez pytania i teraz śmierdzi twoimi perfumami! A jakieś tydzień
temu gdy poszłam z koleżanką na zakupy jakoś spotkałam cię w galerii! Powiesz
mi niedługo że kupisz mi podpaski! – Oprócz Liam’a reszta się roześmiała- Mam
cię dosyć! – wyszłam zła z pokoju. Trzasnęłam drzwiami. Położyłam się spać.
Rano, a raczej o 10 obudziłam się. Usiadłam na łóżku. Przypomniałam sobie
wczorajsze zdarzenie jak krzyczałam na Liam’a. Zaczęłam się śmiać. Upadłam na
łóżko. Przeczesałam sobie włosy palcami. Wstałam z łóżka. Zaczęłam szukać kapci
ale ich nie znalazłam. Zeszłam na duł do kuchni. Rodzice już wyjechali a w
pomieszczeniu było pięiu chłopaków, a jeden z nich był w samych bokserkach.
Z; Hej [t.i]
Li, Lo, H: Cześć.
Ty; Hej. Niall to
mleko w kartonie jest przeterminowane.- chłopak wypluł mleko na podłogę.
Li; Ty to sprzątasz.
Ty; A tak w ogóle chciałam was przeprosić za wczorajsze moje
darcie. Ale i tak brat mam na ciebie focha że pokazałeś im zdjęcia.
Z; Ale one są naprawdę dobre.
Ty; dzięki. – nie wiem dlaczego ale zarumieniłam się. –
Harry…
H; Tak?
Ty; mam do ciebie prośbę.
H; Jaką?
Ty; Możesz spać nawet goły, ale jak przy mnie to ubieraj
gacie. Dobrze?
H; Postaram się. – i wyszczerzył swoje białe zęby. Zjadłam śniadanie i poszłam się przebrać. Po
ubraniu dżinsów i zielono-białego swetra z kołnierzykiem z ćwiekami poszłam do
łazienki. Gdy doszłam do drzwi była kolejka.
Ty; co jest? - zapytałam
H; czekamy aż się zwolni łazienka.
Ty; Ale ja się śpieszę. Przepuścicie mnie?
N; Ja muszę się odlać.
H; Ja też.
Li: I ja.
Z; I ja też.
Ty; Jak już będzie po sprawie to powiadomcie mnie że
skończyliście swoje bojowe zadanie.
Poszłam do swojego pokoju i spakowałam do mojej torby
potrzebne rzeczy. Minęło sporo czasu gdy drzwi mojego pokoju otworzył Zayn.
Z; Już wolna.
Ty; Dzięki.
Z;[t.i]…
Ty; tak? – spojrzałam na nie go.
Z; Dzisiaj idziemy na imprezę… i chciałbym żebyś z nami
poszła. Liam powiedział że zapraszam cię na swoją odpowiedzialność. Nie wiem o
co mu chodziło. To jak pójdziesz?
Ty; Może… zastanowię się.
Z; A gdzie teraz idziesz?
Ty; Ide się gdzieś przejść, ale jak siebie znam wyląduje w
galerii. Więc biorąc to pod uwagę idę na zakupy. – uśmiechnęłam się.
Z; A mógłbym z tobą iść coś nowego zawsze się przyda.
Ty; Dobra. Spytaj się chłopaków czy chcą iść.
Z; To ja lecę się spytać. – wyszedł z pokoju. Poszłam do
łazienki i zeszłam do chłopaków którzy oglądali coś w telewizji.
Ty; To kto idzie? – spytałam.
H; Ja i Zayn.
Ty; Ok. To za dziesięć minut przy drzwiach. – poszłam ubrać
trampki i wziąć torbę. Poszłam do drzwi wyjściowych. Stali już tam chłopaki.
H; To co idziemy. -Wyszliśmy z domu.
Doszliśmy do wielkiego budynku. Weszliśmy.
H; To co chcesz sobie kupić- zwrócił się do mnie.
Ty; Bo ja wiem coś fajnego.
Chodziliśmy po galerii. Trafiliśmy na sklep z bielizną
damską.
Ty; to ja tu sobie wejdę.- weszłam do sklepu, a chłopacy
usiedli na ławce.
Sklep był z specjalną usługą. Ekspedientki pomagały w
dopasowaniu biustonosza. Podeszłam do ekspedientki.
Ty; Dzień dobry. Chciała bym kupić stanik.
E: Dzień dobry. Zaraz pani przyniosę kilka do
przymierzenia.- Ekspedientka podeszła do mnie i doradziła mi który będzie
najlepszy dla mnie. Poszłam do przymierzalni go przymierzyć. Po założeniu go
odsunęłam zasłonę żeby pokazać się ekspedientce.
Ty; I jak wyglądam. Raczej jest dobry na mnie.- spojrzałam
na wprost i zobaczyłam…
Z; No wiesz [t.i] jak dla mnie wyglądasz przepięknie. I
bardzo seksownie.- uśmiechnął się. Poczułam że zaczynam się czerwienić. Jak
najszybciej zasłoniłam kotarę. Usiadłam na podłodze i podciągnęłam kolana do
klatki piersiowej. Twarz ukryłam w moich dłoniach. Zaczęłam cicho się śmiać.
„co on o mnie pomyślał?” zastanawiałam się. Ubrałam bluzkę i wyszłam z
przymierzalni. Kupiłam stanik i wyszłam ze sklepu. Chłopcy siedzieli na ławce.
Podeszłam do nich.
H; No wreszcie. Zayn poszedł po ciebie i jak wrócił to
powiedział że za chwilę będziesz a czekaliśmy na ciebie sporo czasu. To co
idziemy bo chcę sobie fajną muszkę a tak w ogóle sobie coś kupiłaś?
Ty; Tak. – poszliśmy kupić muszkę i do kawiarni. Usiedliśmy
przy stoliku.
H: To ja idę zamówi po kawie. – Harry poszedł do baru.
Spojrzałam na Zayn’a.
Ty; Nikomu nie powiesz?
Z; No coś ty.- uśmiechną się cwaniacko jak to on.
Ty; Masz nikomu nic nie mówić. I w ogóle zapomnieć o tym .
Z; o twoim ciele się nie da zapomnieć.
Ty; Palant!- pod nosem się lekko uśmiechnęłam się.
Z: Jak byś nie była siostrą mojego kumpla to bym cię
pocałował.- moje myśli w tym momencie zmieszały się. Nie wiedziałam co
powiedzie. Dobrze że Harry przyniósł kawę.
H; Trzymajcie.
Ciekawe…
Z; Co jest ciekawe?
H; Kto zrobi obiad. Bo Niall pewnie już jest głodny. – ich wzroki
skierowały się na mnie.
Ty; o nie, nie. Ja nie gotuję obiadu. A po za tym nie lubię
gotować. Zamówimy tu taj obiad na wynos a w domu odgrzejemy. Zayn zadzwoń do
nich i się spytaj. – jak powiedziałam tak zrobił. Kupiliśmy coś tam i poszliśmy
do domu.
Ty; Cześć! Mamy żarcie. – Niall podbiegł do nas.
N; Dawać! Dawać!
Ty; Zaraz. Najpierw odgrzeje. A wy nakryjcie do stołu. – przygrzałam
jedzenie i podałam na stuł. Zaczęliśmy jeść.
H; Chłopaki za dwie godziny idziemy na imprezę.- mój uśmiech
trochę zbladł.
Z; [t.i] a ty idziesz?
Ty; Bo ja wiem. Zobaczę czy coś mam odpowiedniego w szafie. –
poszłam do mojego pokoju.- co ja zrobiłam- powiedziałam sama do siebie.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam to:
Ty; Chyba może być. – zeszłam do chłopaków. – idę z wami.
Li; naprawdę?
Ty; Nie duchowo wiesz. No idę. to za niedługo będę gotowa. –
uśmiechnęłam się szeroko i poszłam się przyszykować. Ubrana i umalowana wyszłam
z domu, bo chłopacy stali już przy samochodzie.
N; Wow.
Z; Wyglądasz olśniewająco.
Ty; Dziękuję.- wsiadłam do samochodu. Gdy dojechaliśmy na
miejsce i wysiadłam z auta moje nogi zadrżały. „No chyba mama miała rację że
mogę się przewrócić. [t.i] utrzymaj równowagę.” – pomyślałam. Weszliście do
klubu. Doś mało ludzi jeszcze tańczyło. Poszliśmy zamówić coś sobie do picia.
Poczułam jak ktoś pociągnął mnie za rękę.
Ty; Liam co ty robisz?
Li; Pamiętaj. Masz nie pić alkoholu. No może trochę. Nigdzie
bez mojej wiedzy się nie oddalasz i trzymasz się nas. Rozumiesz?
Ty: Ja nie mam 14 lat tylko
jestem dorosła i wiem co to znaczy za siebie odpowiadać. Zrozumiałam co do mnie
powiedziałeś. A tak w ogóle bardzo się cieszę że się o mnie troszczysz ale bez
przesady. A teraz idę się bawić. – uśmiechnęłam się. Dołączyliśmy do reszty.
Zamówiłam sobie sok a chłopacy coś mocniejszego. Gdy trochę się rozluźniliśmy
poszliśmy potańczyć. Powoli się rozkręcałam. Nie wiem dlaczego ale każdy chciał
ze mną tańczyć. Nogi zaczęły mnie boleć. „wysokie szpilki i taniec to nie dobre
połączenie” – pomyślałam. Chłopaki gdzieś się ulotnili. Pozostałam tylko z
Zaynem.
Ty; Zayn ja idę do ubikacji.
Z; poczekaj pójdę z tobą.
Ty ; Ale po co masz stać pod
drzwiami i czekać.
Z; mam być za ciebie
odpowiedzialny. – uśmiechnęłam się.
Poszliśmy w stronę toalety. Weszłam a Zayn oparł się o ścianę i czekał na mnie.
Wyszłam z łazienki.
Z; Można panią zaprosić do tańca?
Ty; Z miłą chęcią. – poszliśmy na
parkiet. Tańczyliśmy wolny kawałek. Dłonie Zayna na moich biodrach lekko przesuwały
się.
Ty; Zayn…
Z; Tak.
Ty; Czy ty mnie nie podrywasz?
Z; A czy miał bym zaprzestać?
Ty; Nie. – uśmiechnęłam się. Zayn
nagle i szybko przyciągnął mnie do siebie.
Z; To dobrze- uśmiechnął się. Wolna piosenka się skończyła.
Poszliśmy się napić. Przy barze spotkaliśmy chłopaków. Jeszcze trochę
pobawiliśmy się . O 2.00 wyszliśmy z klubu.
Ty; E chłopaki poczekajcie!- zdjęłam szpilki.
Lo: co jest?
Ty: Narobiłam se odcisków i nie mogę chodzić. Po prostu
zwolnijcie tępo. – Zayn podszedł do mnie i wziął mnie na ręce.
Z; Tak będzie szybciej. – oplotłam swoje ręce wokół jego
szyi. Zaniósł mnie do auta. W domu byliśmy po niespełna 20 minutach. Zayn wziął
mnie odnowa na ręce i wniósł mnie do mojego pokoju. Usadził na łóżku.
Ty; Dzięki.
Z; Nie ma za co.- podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.
– miłych snów.- uśmiechnął się uwodzicielsko.
Ty; Dobranoc. – wyszedł z pokoju. Ubrałam piżamę i położyłam
się spać.
O 12 w południe obudziłam się. Wszystko mnie bolało. Nie
mówiąc już o kacu. Jakoś wygrzebałam się z łóżka i zeszłam na duł. Moje
wczorajsze tańczenie na szpilkach dawało mi o soobie nie zapomnieć. Miałam dużo
odcisków i nie mogłam chodzić. Zeszłam ledwo do kuchni. Wszyscy jeszcze spali.
Zrobiłam dużo mocnej kawy. Nalałam sobie kawy i poszłam do salonu. Usiadłam na
kanapie i włączyłam TV. Po chwili zadzwonił telefon. Wzięłam go ze stolika i
odebrałam.
Ty: Halo.
Philip: Cześć
Ty; Po co dzwonisz?
P: chciałbym cię przeprosić.
Ty; przepraszałeś mnie tysiące razy. Ale ja ci nie wybaczę
że mnie uderzyłeś. Byłam z tobą prawie rok a ty mnie uderzyłeś dlatego że nie
poszłam z tobą na dyskotekę. Zmarnowałam
sobie rok życia z tobą! Nie chce cię widzieć!
P; Ale [t.i]…
Ty; nie chce cie znać. Cześć.- odłożyłam telefon. usłyszałam
kroki.
Li: Hej. Kto dzwonił
Ty; O cześć. A ty podsłuchujesz?
Li; Nie tylko się darłaś i usłyszałem.
Ty: Philip… Jak się spało? Hahaha.
Li; Nie nabijaj się.
Ty; A sam mówiłeś mi żebym dużo nie piła. – poszedł do
kuchni. – Kawa jest w dzbanku!
Po chwili Liam wrócił z kawą i usiadł koło mnie.
Li: [t.i] jak Philips będzie do ciebie dzwonił albo dręczył
masz od razu mi o tym powiedzieć.
Ty; Dobra przecież tylko zadzwonił.
Li; Jak tam nogi?
Ty; Nie mogę chodzić. Już nigdy więc tańczenia na szpilkach.
Li; hahaha. – uśmiechnęłam się. Po pewnym czasie do salonu
przyszła reszta z kawami. Trochę pogadaliśmy.
Ten dzień upłyną nam w spokoju. Siedzieliśmy ciągle w domu.
Następnego dnia rano zrobiliśmy śniadanie.
N; Jest coś słodkiego?
Ty; Nie ma.
Z; [t.i] może pójdziemy do cukierni?
Ty; no. Chyba przyda mi się spacer. Ale poczekaj. Musze
znaleźć moje wygodne trampki. – po uszykowaniu się poszliśmy do cukierni.
Ty; To ja usiądę sobie na ławce a ty kup jakieś ciastka.
Z; Dobra. Zaraz wracam. – wszedł do cukierni. Patrzałam na
przejeżdżające auta.
P:[t.i]…
Ty; Co ty tu robisz. – spojrzałam na mojego byłego chłopaka.
P; Ja cie przepraszam. – wstałam z ławki.
Ty; Ale ja ci nie wybaczę a poza tym mam już kogoś innego.
P; Ty szmato. – uderzył mnie w twarz. Do moich oczu
napłynęły mi łzy. Podbieg do nas Zayn. Popchnął Philipa.
P; Co ty robisz! Nie wtrącaj się!- Zayn złapał Philipa za
koszulkę.
Z; Jak jeszcze raz się do niej zbliżysz to ci tak skope dupe
że mnie popamiętasz!- rozluźnił uściski. Philips spojrzał na nie i szybko się
oddalił. Zayn niespodziewanie mnie przytulił.
Z; Nic ci nie jest? Przestraszyłem się że ten dupek mógł
mocniej cie uderzyć. A kto to był?
Ty; Mój były… Zayn…
Z; tak?
Ty; naprawdę się o mnie martwiłeś? – Spojrzał mi głęboko w
oczy.
Z; Tak. To idziemy?
Ty; Jasne. Zayn nie mów o tym zdarzeniu Liamowi bo on na tym
punkcie jest przewrażliwiony.
Z; Dobra. Ale jak coś mi obiecasz.
Ty; A co takiego?
Z; że jak gdzieś go spotkasz nie będziesz z nim gadać. A jak
będzie ci coś chciał zrobić to mówisz mi o tym.
Ty; Okej.
Udaliśmy się w stronę domu.
Z; Co robisz wieczorem? Czy masz jakieś plany?
Ty; Nie, nie mam żadnych planów na wieczór.
Z; To może byśmy gdzieś wyskoczyli we dwoje?
Ty; Pewnie. – uśmiechnęłam się trochę tajemniczo.
Z; To o 19.
Ty; Idealnie.
Następne godziny szybko mi minęły. W końcu zaczęłam się
szykować. Ubrałam się i uczesałam. Zostało mi tylko zrobić makijaż. Przez
pewien czas szukałam szminki. Nie mogłam jej znaleźć. Zeszłam na duł do salonu.
Ty; Co wam k**** odbiło żeby mazać się moją szminką!
Lo; Ale to była zabawa. – zrobił słodkie oczka.
Ty; Jak myślisz że tymi swoimi oczkami mnie uspokoisz!...to masz
racje.- zaśmiałam się.
H; A gdzie idziesz że się tak wystroiłaś? – uśmiechnęłam się
tajemniczo.
H: To może powiesz z kim?
Ty: Z Zaynem.
H; A dlaczego nie ze mną?-
Ty; Bo ty mnie nie zaprosiłeś. Dobra nie mam czasu. –
wróciłam do pokoju. Dokończyłam makijaż, wzięłam torbę i zapukałam do pokoju
Zayna.
Z; Wchodź.
Ty; To co idziemy?
Z; ta już. Tylko wezmę swój telefon ale Nie wiem gdzie on
jest. – Zayn ciągle krzątał się po pokoju.
Ty; twój telefon leży na łóżku. – szybko wziął telefon i
musnął swoimi ustami mój policzek.
Z; dzięki. Chodź szybko.
Ty; Gdzie ty tak się spieszysz?- stanęłam w miejscu. Zayn
podszedł do mnie. Objął w tali i uniósł do góry. Wyniósł mnie z pokoju i
postawił na ziemi. Złapał mnie za rękę. Zaczął iść.
Z; Szybko bo się spóźnimy. Będą korki i nie zdążymy szybko.
Ty; Hahaha. Ty to mnie ciągle zaskakujesz. – Malik
uśmiechnął się szeroko.
Z; Chłopaki wychodzimy! – wyszliśmy z mieszkania. Zayn
otworzył mi drzwi o samochodu. Sam szybko wsiadł i zapiął pasy. Wypuścił
powietrze. Spojrzał na mnie a ja na niego. Zmierzył mnie wzrokiem.
Z; Wyglądasz super.
Ty; Dziękuję. Ty zresztą też. Jak zwykle. – zaśmialiśmy się.
Zayn odpalił auto i wyruszyliśmy w drogę. Było trochę korków jak się Malik
spodziewał. Podjechaliśmy do restauracji. Zayn otworzył mi drzwi.
Z; Proszę bardzo.- lekko się ukłonił.
Weszliśmy do restauracji. Usiedliśmy przy stoliku.
Ty; Co tak mi się przyglądasz?
Z; Bo piękna jesteś. – Trochę się zaczerwieniłam. Coś
zamówiliśmy. Dużo rozmawialiśmy. Wiele dowiedziałam się o Zaynie, a on o mnie.
Był taki wobec mnie trochę romantyczny, ale na luzie. Był słodki ale też
strasznie seksowny. Moje myśli biły się ze sobą. Siedzieliśmy w restauracji do
21. Potem wyszliśmy z niej. Wsiedliśmy do auta. Zaczęliśmy jechać.
Ty: O zobacz wesołe miasteczko.
Z; To kierunek wesołe miasteczko!
Ty; Kupisz mi watę cukrową? Proszę. – zrobiłam słodką minkę.
Roześmiałam się. – uwielbiam się przy tobie wyłupiać.
Zayn zaparkował i poszliśmy do wesołego miasteczka. Zayn
kupił watę cukrową. Chodziliśmy między różnymi karuzelami. Wszystko było
oświetlone kolorowymi światłami. Jedliśmy watę i śmialiśmy się.
Z; o patrz. Chodź porzucę sobie strzałkami.
Zayn celnie strzelał w tarczę. Facet który to obsługiwał
wręczył Mialikowi dużego misia jako wygraną.
Z; Proszę to dla ciebie.
Ty: dzięki. Czuję się jak bym miała 10 lat.
Z; ja tak samo tylko jest jedna różnica. Że jestem tutaj z
wspaniałą dziewczyną.
Poszliśmy na karuzelę.
Z; Tylko się nie bój.
Ty; To raczej ty.
Z; jaaa? – uśmiechnęłam się.
Wsiedliśmy do karuzeli. Ruszyliśmy z miejsca. Karuzela coraz
szybciej jechała. Zayn zaczął krzyczeć.
Z; Aaaaaaaaaaaaaaaaa!- nie mogłam powstrzymać się od
śmiechu. Gdy wyjedliśmy z kolejki nadal się śmiałam.
Ty; I kto tu się bał. Hahahaha!
Z; Ale nie mów chłopakom.
Ty; A jakbym zastosowała mały szantaż? – Zayn przybliżył się
do mnie i objął mnie w talii. Lekko zakołysał.
Z: A jakbym cię czymś przekupił?
Ty; Mało prawdopodobne.
Z; A może jednak?
Ty; Masz wolną rękę do działania.- uśmiechnęłam się.
Z; Doskonale. To teraz gdzieś pojedziemy.
Ty; Czy twój plan już wchodzi w życie?
Z; No. Dopiero to jest początek. – Od nowa gdzieś
pojechaliśmy. Było już naprawdę późno. Wysiedliśmy przy jakieś restauracji.
Weszliśmy do niej. Potem weszliśmy do kuchni. Szliśmy do góry chodami. A raczej
biegliśmy. Ciągle trzymaliśmy się za ręce.
Z; Jeszcze trochę.
Stanęliśmy przed drzwiami. Zayn je otworzył. Byliśmy na
dachu budynku. Niebo było ciemne ale rozświetlone milionami gwiazd. Z dachu
było widać piękną panoramę Londynu.
Ty; Wow. Ale tu pięknie. – Zayn Objął mnie z tyłu a swój
podbródek położył na moim lewym barku.
Z; To co przekupiłem cię?
Ty; Noo. – obróciłam się w stronę Malika. Spojrzałam mu
głęboko w oczy. – Masz bardzo ładne rzęsy.
Z; A ty bardzo ładne usta. Czy bym mógł dotknąć? – zaśmiał
się cicho. Zagryzłam wargę i pokiwałam głową w przód i w tył. Zayn musną moje
usta i wpił się w nie. Nasze języki tańczyły długi taniec. Na koniec pocałunku
Zayn lekko ugryzł moją wargę. Ciężko oddychaliśmy.
Z; Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.- Zayn mocno
przytulił mnie.
Ty; Kocham cię. –wyszeptałam mu w ucho.
Z; Ja też ale bardziej. :)
/ Sakura