Informacja

Poszukuje kogoś kto pomógł by mi w prowadzeniu tego bloga. Potrzebuję osoby która ma już jakieś doświadczenie w tych sprawach.
Jak jesteś chętna zgłoś się do mnie :)
Jesteś tu więc skomentuj. Nie piszę dla siebie, ale dla innych. Liczy się dla mnie każdego opinia.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

#13.Zayn

 Ławka była zimna, a koc nie dawał mi tyle ciepła ile myślałam. Leżałam właśnie na ławce w parku i wpatrywałam się w niebo pokryte gwiazdami. Pewnie teraz myślisz dlaczego zamiast być w domu jestem w ciemnym paru, w którym nie jestem zbytnio bezpieczna. Myślisz że mam patologiczną rodzinę. W takim razie jesteś w błędzie. Moi rodzice mieszkają w Polsce, a ja się wyprowadziłam do Anglii. Zawsze byłam buntownicza i stawiałam na swoim.
Wynajęłam sobie mieszkanie. Znalazłam prace. Ale jak to ja zaniedbywałam ją aż w końcu mnie wylali. Nie miałam za co kupić sobie jedzenia, a już nie mówiąc o czynszu i wydatkach na dom. Teraz sądzisz że bym mogła zadzwonić do rodziców. Ale co im powiem? Że dorosła córeczka nie potrafi nawet zadbać o siebie. Że popełniła błąd którego nie potrafi naprawić? No właśnie… zastanawiasz się czy bym nie mogła zanocować u kogoś znajomego. No ale w tym jest problem. Nie mam nikogo takiego.
Zaczynając od początku tej historii która zmieniła moje życie, wpatrywałam się w niebo. Niespodziewanie ktoś do mnie zagadał.
- Co taka dziewczyna robi sama w parku tak późno.- zapytał nieznajomy.
- Ta dziewczyna raczej nie powinna rozmawiać z nieznajomymi. – powiedziałam siadając na ławce. Nieznajomy mężczyzna usiadł koło mnie. Teraz w świetle księżyca dobrze go zobaczyłam. Był w czarnej bluzie. Na szyi i na rękach miał tatuaże.  W brwi miał kolczyki jak i w wardze. Zaskoczył mnie swoim wyglądem, ale w pewien sposób urzekł. Poprawiłam koc, którym byłam przykryta.
- To co tu robisz? – zapytał chłopak. Miał miły głos jak na takiego…no właśnie na jakiego?
- Jak chcesz tak bardzo wiedzieć to jestem bezdomna.
- Hahaha – roześmiał się – naprawdę?
- nie na niby. No… Taka rzeczywistość.
- Zimno ci?
- Niee – powiedziałam trochę nie miło.
- To dlaczego się trzęsiesz? – Rozsunął swoją bluzę i ją zdjął. - trzymaj. Tobie bardziej się przyda. – wręczył mi ją.
- Dzięki.- założyłam ją. – Fajne perfumy…yyy.
- Zayn.
- Zayn. Ładne imię. – uśmiechnął się.
- To może wyjawisz mi swoje imię śliczna?
- [t.i] jestem. A ten komplement śliczna to chyba nie na miejscu. Moje tłuste włosy i brudne ubrania raczej nie pociągają.
- Ale fajny masz charakter.
- bynajmniej. A ty co robisz tu taj? – spytałam
- wyszedłem na papierosa. – z kieszeni spodni wyjął paczkę papierosów i zapalniczkę.
- Pozwolisz? – spojrzał pytająco na mnie. Kiwnęłam głową że się zgadzam. 
Zayn odpalił jednego papierosa. Luźno oparł się plecami o ławkę.
- To dlaczego nie śpisz w wygodnym łóżku tylko na tej ławce.
- Zdrowiej jest na plecy. A tak poważnie to straciłam prace i nie płaciłam rachunków. Potem przyszedł komornik i musiałam wynieść się do parku. A wiesz co? Dziwię się.
- Dlaczego? – wypuścił dym z buzi.
- Bo nie wiem co chłopak prawie cały w tatuażach siedzi koło bezdomnej i pali papierosa.
- Też się nad tym zastanawiam. Razem zawsze raźniej.
- No… Ładna dziś noc. – spojrzałam w niebo. Zayn zgasił papierosa
- to na mnie już czas.- wstał z ławki.
- To dobranoc.
- Do zobaczenia. – odszedł parę kroków.
- Poczekaj. Twoja bluza. – powiedziałam.
- zatrzymaj ją. – uśmiechnął się.
Mój wzrok podążał na oddalającą się sylwetką. Gdy już nie mogłam dojrzeć chłopaka położyłam się na ławce i przykryłam się kocem.  
Rano obudziło mnie śpiewanie ptaków. Świat budził się do życia. Wstałam i wyprostowałam kości.
- Witaj nowy dniu. Ciekawe co tym razem mi przyniesiesz.- Usiadłam z powrotem na ławce.
Było gdzieś blisko południa, a mój brzuch domagał się jedzenia. Westchnęłam.
- Cześć! – ktoś do mnie się odezwał. Spojrzałam w lewo.
- Siema.  
- Głodna? – usiadł na ławce.
- No pewnie że głodna. Ty się jeszcze pytasz Zayn. – postawił pomiędzy nami chicken boxa.
- częstuj się. – uśmiechnął się
- Dzięki. – wzięłam skrzydełko.
- Jak się spało? – zapytał.
- No wiesz już się przyzwyczaiłam.
- To ty ile tu już mieszkasz?
- dobre pytanie. No będzie już tydzień i trzy dni.
- Wow. Podziwiam cię. Wiesz co? Może pójdziesz do mnie? – Spojrzałam na niego jak na głupiego. – No że byś się wykąpała.
- po co mi pomagasz?
- Sam nie wiem, ale czuję że jak tego nie zrobię to minie coś ominie czego będę potem żałować. To co idziemy?
- Chyba nie mam nic do stracenia. – uśmiechnęłam się. Gdy wstałam zobaczyłam moje brudne dżinsy i bluzkę.
Dom Zayna nie był wielki ani luksusowy. Jednym słowem był przeciętny. Wnętrze budynku było bardzo młodzieżowe. Zauważyłam że w dodatkach i meblach przeważał kolor czarny.
- To tak. Tam jest łazienka. – wskazał na białe drzwi. – Tam są ręczniki. Zresztą wszystko znajdziesz. A i zanim się zaczniesz myć to włóż te ubrania do pralki to się wypiorą. Szybko wysuszą się. To miłej kąpieli – puścił do mnie oczko i poszedł do jakiegoś pomieszczenia. Udałam się w stronę łazienki. Była ona mała. Zdjęłam brudne ubrania i wrzuciłam do pralki. Nastawiłam pranie. Puściłam wodę. Zdjęłam bieliznę i weszłam do wanny. Ciepła woda muskała moje ciało. Odprężyłam się. Podczas kąpieli wyjęłam wyprane ubrania i powiesiłam na grzejniku. Umyłam włosy. Osuszyłam ciało i ubrałam czyste już ubrania. Wyszłam z łazienki osuszając włosy ręcznikiem.
- Zayn nie mogę znaleźć suszarki.
- Nie dziwie się. Bo jej nie mam. – uśmiechnął się. Zawinęłam włosy w tak zwany ‘turban’.
- Dziękuję za wszystko.
- Nie ma za co.
U Zeyna siedziałam do wieczora.
- Dobra to ja już lecę.
- A może byś u mnie przenocowała?
- Nie. Nie chce ci robić problemu. A i tak poza tym mi dużo pomogłeś. 
- No dobra. To cię przynajmniej odprowadzę.
Wyszliśmy z domu i przechodziliśmy przez parking.
- Ej [t.i]. 
- O co chodzi? – Zayn czymś grzebał przy zamku w drzwiach samochodu – Co ty robisz?
Otworzył drzwi.
- No wsiadaj. Przejedziemy się.
- Tobie to odbija. No ale i tak nie mam nic do stracenia. – Wsiadłam do samochodu. Zayn złączył jakieś kabelki i odpalił samochód.
- Widziałam to w filmach, ale nie wiedziałam że tak da się zrobić w rzeczywistości.
Ruszyliśmy z miejsca. Wyjechaliśmy poza miasto.
- To gdzie jedziemy?
- przed siebie. To może tu się zatrzymamy?
- Okej.
Wysiedliśmy przy obskurnym barze. W środku byli jacyś motocykliści i harleyowcy. Zamówiliśmy po soku i usiedliśmy przy wolnym stoliku. Mężczyźni ciągle patrzyli się  na nas.
- Ale żeś wybrał miejsce. – szepnęłam.
- Często bywam w takich miejscach. 
- Taaa. Naprawdę? Nie widać tego po tobie. Te tatuaże które obejmują prawie cały twój tułów w ogóle nic nie sugerują. A to że ukradłeś auto to świadczy że jesteś aniołkiem.
- Nie nakręcaj się. – powiedział spokojnie.
- Ja się w cale nie nakręcam.
- Taaa. Jasne. – otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale je zamknęłam.
- Idę zapłacić za soki. – powiedział i poszedł do baru.
Przysiadł się do mnie jakiś koleś.
- Cześć. – powiedział.
- My chyba się nie znamy.
- To wiesz możemy się bliżej poznać.
- WTF?!
- Lubię niegrzeczne.
- A wiesz że ja lubię być niegrzeczny. – powiedział Zayn i walnął z pięści facetowi. On spadł z krzesła, ale szybko się podniósł. – To co chcesz jeszcze raz?
- Młody. Przesadziłeś. Doigrasz się! – rzucił się na Zayna. Mulat jednak uskoczył. 
- [t.i] jazda na dwór! A tobie bym dowalił, ale nie chce żebyś znalazł się na pogotowiu! – wybiegliśmy z baru i wskoczyliśmy do samochodu. Zayn sprawnie odpalił auto i ruszyliśmy w stronę stolicy. Zayn roześmiał się.
- Z czego się śmiejesz? Z tego że wpierdoliłeś temu facetowi. I jak byśmy nie zdążyli uciec to ty byś wylądował na pogotowiu a nie on!
- Spokojnie. Nic się nie stało.
- Nic się nie stało?! Człowieku jeszcze parę sekund a byś miał złamany nos! Ja się o ciebie bałam! – gwałtownie samochód się zatrzymał. – co jest? 
- Brakło paliwa. – Zayn wysiadł z auta. Zrobiłam to samo. Oparł się o maskę samochodu. – A nie pomyślałaś że uderzyłem go nie z powodu że tak mi się podobało tylko że on dobierał się do ciebie. W tamtym momencie nie obchodziło co się zemną stanie. Chciałem tylko żebyś była bezpieczna.
- Co?- podszedł do mnie i złapał za czarną bluzę i przyciągnął do siebie. Jego dłonie powędrowały na moje policzki.
- Nie zauważyłaś? Od kiedy wtedy cię zobaczyłem w tym parku poczułem jakieś ciepło w brzuchu. Nie wiedziałem czy to, to na pewno, ale teraz wiem. Wiem że to uczucie jest wielkie. I po prosu teraz wiem że jeden cholerny jeden dzień bez ciebie będzie stracony.
- Nie tylko ty się zakochałeś.
- We dwoje zawsze raźniej…
Tak kończy się ta historia. Jak na razie ciągle jesteśmy ze sobą. To wydarzenie zmieniło moje życie. Każdy na swojej drodze może spotkać kogoś takiego jak Zayn. Nieznajomy ale ma się do niego zaufanie. Z tej historii morał jest taki: Nigdy nie trać wiary, nadziei bo nie
wiadomo co cię może spotkać…
/ Sakura

Brak komentarzy: