Ławka była zimna, a
koc nie dawał mi tyle ciepła ile myślałam. Leżałam właśnie na ławce w parku i
wpatrywałam się w niebo pokryte gwiazdami. Pewnie teraz myślisz dlaczego
zamiast być w domu jestem w ciemnym paru, w którym nie jestem zbytnio
bezpieczna. Myślisz że mam patologiczną rodzinę. W takim razie jesteś w
błędzie. Moi rodzice mieszkają w Polsce, a ja się wyprowadziłam do Anglii.
Zawsze byłam buntownicza i stawiałam na swoim.
Wynajęłam sobie mieszkanie. Znalazłam prace. Ale jak to ja
zaniedbywałam ją aż w końcu mnie wylali. Nie miałam za co kupić sobie jedzenia,
a już nie mówiąc o czynszu i wydatkach na dom. Teraz sądzisz że bym mogła
zadzwonić do rodziców. Ale co im powiem? Że dorosła córeczka nie potrafi nawet
zadbać o siebie. Że popełniła błąd którego nie potrafi naprawić? No właśnie…
zastanawiasz się czy bym nie mogła zanocować u kogoś znajomego. No ale w tym
jest problem. Nie mam nikogo takiego.
Zaczynając od początku tej historii która zmieniła moje
życie, wpatrywałam się w niebo. Niespodziewanie ktoś do mnie zagadał.
- Co taka dziewczyna robi sama w parku tak późno.- zapytał
nieznajomy.
- Ta dziewczyna raczej nie powinna rozmawiać z nieznajomymi.
– powiedziałam siadając na ławce. Nieznajomy mężczyzna usiadł koło mnie. Teraz
w świetle księżyca dobrze go zobaczyłam. Był w czarnej bluzie. Na szyi i na
rękach miał tatuaże. W brwi miał
kolczyki jak i w wardze. Zaskoczył mnie swoim wyglądem, ale w pewien sposób
urzekł. Poprawiłam koc, którym byłam przykryta.
- To co tu robisz? – zapytał chłopak. Miał miły głos jak na
takiego…no właśnie na jakiego?
- Jak chcesz tak bardzo wiedzieć to jestem bezdomna.
- Hahaha – roześmiał się – naprawdę?
- nie na niby. No… Taka rzeczywistość.
- Zimno ci?
- Niee – powiedziałam trochę nie miło.
- To dlaczego się trzęsiesz? – Rozsunął swoją bluzę i ją
zdjął. - trzymaj. Tobie bardziej się przyda. – wręczył mi ją.
- Dzięki.- założyłam ją. – Fajne perfumy…yyy.
- Zayn.
- Zayn. Ładne imię. – uśmiechnął się.
- To może wyjawisz mi swoje imię śliczna?
- [t.i] jestem. A ten komplement śliczna to chyba nie na
miejscu. Moje tłuste włosy i brudne ubrania raczej nie pociągają.
- Ale fajny masz charakter.
- bynajmniej. A ty co robisz tu taj? – spytałam
- wyszedłem na papierosa. – z kieszeni spodni wyjął paczkę
papierosów i zapalniczkę.
- Pozwolisz? – spojrzał pytająco na mnie. Kiwnęłam głową że
się zgadzam.
Zayn odpalił jednego papierosa. Luźno oparł się plecami o ławkę.
- To dlaczego nie śpisz w wygodnym łóżku tylko na tej ławce.
- Zdrowiej jest na plecy. A tak poważnie to straciłam prace
i nie płaciłam rachunków. Potem przyszedł komornik i musiałam wynieść się do
parku. A wiesz co? Dziwię się.
- Dlaczego? – wypuścił dym z buzi.
- Bo nie wiem co chłopak prawie cały w tatuażach siedzi koło
bezdomnej i pali papierosa.
- Też się nad tym zastanawiam. Razem zawsze raźniej.
- No… Ładna dziś noc. – spojrzałam w niebo. Zayn zgasił
papierosa
- to na mnie już czas.- wstał z ławki.
- To dobranoc.
- Do zobaczenia. – odszedł parę kroków.
- Poczekaj. Twoja bluza. – powiedziałam.
- zatrzymaj ją. – uśmiechnął się.
Mój wzrok podążał na oddalającą się sylwetką. Gdy już nie
mogłam dojrzeć chłopaka położyłam się na ławce i przykryłam się kocem.
Rano obudziło mnie śpiewanie ptaków. Świat budził się do
życia. Wstałam i wyprostowałam kości.
- Witaj nowy dniu. Ciekawe co tym razem mi przyniesiesz.-
Usiadłam z powrotem na ławce.
Było gdzieś blisko południa, a mój brzuch domagał się
jedzenia. Westchnęłam.
- Cześć! – ktoś do mnie się odezwał. Spojrzałam w lewo.
- Siema.
- Głodna? – usiadł na ławce.
- No pewnie że głodna. Ty się jeszcze pytasz Zayn. –
postawił pomiędzy nami chicken boxa.
- częstuj się. – uśmiechnął się
- Dzięki. – wzięłam skrzydełko.
- Jak się spało? – zapytał.
- No wiesz już się przyzwyczaiłam.
- To ty ile tu już mieszkasz?
- dobre pytanie. No będzie już tydzień i trzy dni.
- Wow. Podziwiam cię. Wiesz co? Może pójdziesz do mnie? –
Spojrzałam na niego jak na głupiego. – No że byś się wykąpała.
- po co mi pomagasz?
- Sam nie wiem, ale czuję że jak tego nie zrobię to minie coś
ominie czego będę potem żałować. To co idziemy?
- Chyba nie mam nic do stracenia. – uśmiechnęłam się. Gdy
wstałam zobaczyłam moje brudne dżinsy i bluzkę.
Dom Zayna nie był wielki ani luksusowy. Jednym słowem był
przeciętny. Wnętrze budynku było bardzo młodzieżowe. Zauważyłam że w dodatkach
i meblach przeważał kolor czarny.
- To tak. Tam jest łazienka. – wskazał na białe drzwi. – Tam
są ręczniki. Zresztą wszystko znajdziesz. A i zanim się zaczniesz myć to włóż
te ubrania do pralki to się wypiorą. Szybko wysuszą się. To miłej kąpieli –
puścił do mnie oczko i poszedł do jakiegoś pomieszczenia. Udałam się w stronę
łazienki. Była ona mała. Zdjęłam brudne ubrania i wrzuciłam do pralki.
Nastawiłam pranie. Puściłam wodę. Zdjęłam bieliznę i weszłam do wanny. Ciepła
woda muskała moje ciało. Odprężyłam się. Podczas kąpieli wyjęłam wyprane
ubrania i powiesiłam na grzejniku. Umyłam włosy. Osuszyłam ciało i ubrałam
czyste już ubrania. Wyszłam z łazienki osuszając włosy ręcznikiem.
- Zayn nie mogę znaleźć suszarki.
- Nie dziwie się. Bo jej nie mam. – uśmiechnął się. Zawinęłam
włosy w tak zwany ‘turban’.
- Dziękuję za wszystko.
- Nie ma za co.
U Zeyna siedziałam do wieczora.
- Dobra to ja już lecę.
- A może byś u mnie przenocowała?
- Nie. Nie chce ci robić problemu. A i tak poza tym mi dużo
pomogłeś.
- No dobra. To cię przynajmniej odprowadzę.
Wyszliśmy z domu i przechodziliśmy przez parking.
- Ej [t.i].
- O co chodzi? – Zayn czymś grzebał przy zamku w drzwiach
samochodu – Co ty robisz?
Otworzył drzwi.
- No wsiadaj. Przejedziemy się.
- Tobie to odbija. No ale i tak nie mam nic do stracenia. –
Wsiadłam do samochodu. Zayn złączył jakieś kabelki i odpalił samochód.
- Widziałam to w filmach, ale nie wiedziałam że tak da się
zrobić w rzeczywistości.
Ruszyliśmy z miejsca. Wyjechaliśmy poza miasto.
- To gdzie jedziemy?
- przed siebie. To może tu się zatrzymamy?
- Okej.
Wysiedliśmy przy obskurnym barze. W środku byli jacyś
motocykliści i harleyowcy. Zamówiliśmy po soku i usiedliśmy przy wolnym
stoliku. Mężczyźni ciągle patrzyli się
na nas.
- Ale żeś wybrał miejsce. – szepnęłam.
- Często bywam w takich miejscach.
- Taaa. Naprawdę? Nie widać tego po tobie. Te tatuaże które
obejmują prawie cały twój tułów w ogóle nic nie sugerują. A to że ukradłeś auto
to świadczy że jesteś aniołkiem.
- Nie nakręcaj się. – powiedział spokojnie.
- Ja się w cale nie nakręcam.
- Taaa. Jasne. – otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale je
zamknęłam.
- Idę zapłacić za soki. – powiedział i poszedł do baru.
Przysiadł się do mnie jakiś koleś.
- Cześć. – powiedział.
- My chyba się nie znamy.
- To wiesz możemy się bliżej poznać.
- WTF?!
- Lubię niegrzeczne.
- A wiesz że ja lubię być niegrzeczny. – powiedział Zayn i
walnął z pięści facetowi. On spadł z krzesła, ale szybko się podniósł. – To co
chcesz jeszcze raz?
- Młody. Przesadziłeś. Doigrasz się! – rzucił się na Zayna.
Mulat jednak uskoczył.
- [t.i] jazda na dwór! A tobie bym dowalił, ale nie chce
żebyś znalazł się na pogotowiu! – wybiegliśmy z baru i wskoczyliśmy do
samochodu. Zayn sprawnie odpalił auto i ruszyliśmy w stronę stolicy. Zayn
roześmiał się.
- Z czego się śmiejesz? Z tego że wpierdoliłeś temu
facetowi. I jak byśmy nie zdążyli uciec to ty byś wylądował na pogotowiu a nie
on!
- Spokojnie. Nic się nie stało.
- Nic się nie stało?! Człowieku jeszcze parę sekund a byś
miał złamany nos! Ja się o ciebie bałam! – gwałtownie samochód się zatrzymał. –
co jest?
- Brakło paliwa. – Zayn wysiadł z auta. Zrobiłam to samo.
Oparł się o maskę samochodu. – A nie pomyślałaś że uderzyłem go nie z powodu że
tak mi się podobało tylko że on dobierał się do ciebie. W tamtym momencie nie
obchodziło co się zemną stanie. Chciałem tylko żebyś była bezpieczna.
- Co?- podszedł do mnie i złapał za czarną bluzę i przyciągnął
do siebie. Jego dłonie powędrowały na moje policzki.
- Nie zauważyłaś? Od kiedy wtedy cię zobaczyłem w tym parku
poczułem jakieś ciepło w brzuchu. Nie wiedziałem czy to, to na pewno, ale teraz
wiem. Wiem że to uczucie jest wielkie. I po prosu teraz wiem że jeden cholerny
jeden dzień bez ciebie będzie stracony.
- Nie tylko ty się zakochałeś.
- We dwoje zawsze raźniej…
Tak kończy się ta historia. Jak na razie ciągle jesteśmy ze
sobą. To wydarzenie zmieniło moje życie. Każdy na swojej drodze może spotkać
kogoś takiego jak Zayn. Nieznajomy ale ma się do niego zaufanie. Z tej historii
morał jest taki: Nigdy nie trać wiary, nadziei bo nie
wiadomo co cię może
spotkać…/ Sakura
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz