W szkole miała być wycieczka na „biwak”. Miało na nią
pojechać trzy klasy. Moja i jeszcze dwie. Dziewczyny z mojej klasy były
wniebowzięte bo jechali na nią przystojni chłopacy. Między innymi Harry. Mi to
zwisało kto na nią jedzie żeby jedynie nie było robaków.
*autobus*
Usiadłam mniej więcej na samym tyle. Koleżanki podniecały
się że rozmawiają z chłopakami. Ja jednak włożyłam słuchawki i słuchałam Kiss
You. Nie chciałam żeby się nikt nie dowiedział ze lubię 1D. Zaczęła się solówka
Hazzy. Zaczęłam mruczeć pod nosem rytm piosenki. Miałam zamknięte oczy. Nie poczułam
jak ktoś przysiadł się do mnie. Usłyszałam znajomy głos ale nie docierał on ze
słuchawek. Ktoś śpiewa piosenkę ale po cichu jak by chciał aby nikt nie
usłyszał. Przeszły mnie ciarki. Lekko się wzdrygnęłam i otworzyłam oczy. Koło
mnie siedział ten sam Harry Styles, z tym samym uśmiechem co wisiał na mojej szafie
w domu. wyjęłam szybko słuchawki z uszu. Uśmiechnęłam się a on odwzajemnił
uśmiech.
Ty: Tylko nikomu ani słowa. Rozumiesz. –powiedziałam
najciszej jak mogłam.
H: Wstydzisz się być Direction;ers?
Ty; Nie…- powiedziałam trochę oburzona- ale nie chcę żeby
one się dowiedziały.- wskazałam na dziewczyny niedaleko siedzące i śmiejące
się. Harry się uwodzicielsko uśmiechnął, a ja się zaczerwieniłam.
Z: Styles nie podrywaj pierwszego dnia biwaku bo się jeszcze
zmęczysz. Hahaha.- wszyscy zaczęli się śmiać.
H: ha ha ha. Bardzo śmieszne.- Hazza podniósł się z
siedzenia. Myślałam że pójdzie na swoje miejsce ale on się tylko poprawił i
śmiesznie się uśmiechnął do mnie. Zachichotałam. Przez resztę podróży
siedzieliśmy koło siebie i gadaliśmy.
*na miejscu*
Byliśmy koło domków. Weszłam do domku i się „rozpakowałam”.
Doszłam do grupy która szła na kolacje. Poczułam jak ktoś od tyłu mnie złapał w
tali i przyjacielsko mnie przytulił. Zdziwiłam się ale poczułam się jak w
niebie. Choć to nie było nic „złego” i tak to mnie podnieciło. Zaczął mnie
gilgotać. Dotknęłaś jego dłoń.
„To Harry” pomyślałam. Zręcznym ruchem obrócił mnie że
stałam naprzeciwko jego.
H; Hej.
Ty; Miło cię widzieć- uśmiechnęłam się. Podeszło do nas
czterech chłopaków. Niall załapał ramie Hazzy.
N; Eeeee.. no może byś nas przedstawił?
H; To jest [t.i], a to…
Ty; Niall, Liam, Zayn, Louis- uśmiechnęłam się szeroko.
Lo: Wow! Nie podejrzewałem cię że interesujesz się 1D.- nie
zdziwiłam się bo przecież dziewczyna z włosami do dupy koloru czarnym jak kruk,
z grzywką zieloną, która zasłaniała jej prawie jedno oko. W jednej z brew
miałam mały kolczyk, a na nadgarstku tatuaż z napisem ale po włosku.
Ty; no widzisz- uśmiechnęłam się cwaniacko.
N; Dobra chodźmy na kolacje bo jestem głodny.
Li: Jak zwykle.- Nie wiem dlaczego ale usiadam razem z
chłopakami przy sześcioosobowym stoliku. Dziewczyny ciągle się na mnie gapiły.
Czułam ich wzrok na moim karku.
Z; A co to znaczy?- wskazał na mój tatuaż.
Ty; a to… to jest to
znaczy „ Za miłością złożoną z setek zdań i tysiąca słów…” Lubię ten cytat. Przeczytałam
to w pewnej książce. - Zjedliśmy kolację i wróciliśmy do namiotów. Na następny
dzień zaplanowali nam wycieczkę rowerową. Ubrałam się wygodnie, związałam włosy
w wysoki kok i wyszłam z budynku i poszłam po rower. Pojechaliśmy nad jezioro.
W czasie jazdy ciągle rozmawiałam z chłopakami. Zagadałam się strasznie z
Harry’m. Nie zauważyłam jak wjechałam na drzewo. Spadlam z roweru i zdarłam
sobie skórę z łokcia. Szybko podbiegł do mnie Hazza.
H; nic ci się nie stało? Wszystko w porządku? To moja wina
zagadałem się. Przepraszam.
Ty; Nie przesadzaj. Nic mi się nie stało trochę się
poobijałam ale to nic wielkiego. I nie masz za co przepraszać.- uśmiechnęłam
się, a Harry pomógł mi wstać. Lekko przyciągnął ciebie do siebie .
H; Przepraszam. – spuścił głowę. Przysunęłaś się do niego i
go przytuliłaś.
Ty; Harry choć lepiej bo reszty nie dogonimy.- poczułaś jak
coś mokrego spadło ci na twarz. Spojrzałaś w niebo. Zaczęło padać obfitym
deszczem.
Ty; Kurde co to za pogoda. – co sekundę bardziej padało.
Harry złapał mnie za rękę i pociągnął. Zaczęliśmy biec.
H: Szybciej- uśmiechnął się szeroko. Przebiegliśmy ze sto
metrów. Zatrzymaliśmy się pod wysokim drzewem. Pod jego gałęziami skryliśmy
się. Oparłam się plecami o pień. Byłam cała mokra. Loczek przybliżył się do
mnie. Oparł się jedną ręką o pień. Teraz staliśmy naprzeciwko siebie. Harry
skracał naszą odległość między naszymi ustami. Nasze oddechy zaczęły się
mieszać. Zaczął całować moją szyje. Czułam jak jego usta muskają mój kark.
Przestał całować mnie. Teraz głęboko wpatrywał się w moje oczy. Nasze usta się
złączyły. Hazza całował czule ale też uwodzicielsko. Czułam się jak w niebie.
Chciałam żeby ta chwila się nie skończyła.
/ Sakura
/ Sakura
1 komentarz:
Przechodzisz samą siebie :D
Ostatni fragment ,,Cud, miód i malina'' :D
Prześlij komentarz