Informacja

Poszukuje kogoś kto pomógł by mi w prowadzeniu tego bloga. Potrzebuję osoby która ma już jakieś doświadczenie w tych sprawach.
Jak jesteś chętna zgłoś się do mnie :)
Jesteś tu więc skomentuj. Nie piszę dla siebie, ale dla innych. Liczy się dla mnie każdego opinia.

sobota, 27 kwietnia 2013

#16.Harry


- I co?!
- Poczekaj jeszcze chwila! – odpowiedziałam z łazienki. – [i.p]!
Wbiegła do łazienki. Wręczyłam, a raczej wepchnęłam w ręce [i.p] test ciążowy.
- Test jest pozytywny. – przyjaciółka usiadła na wannie.- To jest twój taki trzeci test. [t.i] ty jesteś w ciąży.
Bezwładnie opadłam na muszle klozetową. Do oczu napłynęły mi łzy. Przełknęłam ledwo ślinę.
- Wiesz kto jest ojcem? – spytała,
Spojrzałam na nią wystraszona.
- Harry.
- Powiedz że jesteście razem.
- Jesteśmy od przed wczoraj…. Boże kochany.- zalałam się łzami – co ja zrobiłam. Przecież on jest sławny. Zrujnowałam mu karierę.
- Ale to nie jest tylko twoja wina że zaszłaś w ciąże.
- On mnie znienawidzi. Co pomyślą ludzie. Przecież jesteśmy tacy młodzi, a on w dodatku sławny. I jego fani.
- [t.i] uspokój się. Teraz ochłoń, weź prysznic i uszykuj się na koncert.
- Ale jak ja teraz Harremu spojrzę w oczy.
- Normalnie. Pójdziesz na ten koncert i powiesz mu o tym. Będę tam z tobą przecież
~*~
- Gotowa? – spytała [i.p]
- Tak. – wyszłam z pokoju.
- To idziemy. Zabawimy się dobrze. I nie myśl o tym. Świat się nie zawalił.
- Zawalił się.
- Nie marudź tylko chodź bo się spóźnimy.
Zamknęłam dom i wsiadłyśmy do już zamówionej taksówki. Nią pojechałyśmy do areny, na której mieli występować chłopacy.
Poszliśmy przed koncertem do garderoby One Direction. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam drzwi.
- Hej. –powiedziałam z uśmiechem.
- [t.i]! – podszedł do mnie Harry i pocałował.- stęskniłem się. Coś się stało?
- Możemy porozmawiać?
- tak jasne. Chłopaki my na chwilę wyjdziemy.
Opuściliśmy garderobę. Stanęłam na wprost Harrego.
- Harry…
- Tak.
- jestem w ciąży. – podczas wypowiadanie słów czułam jakbym coś stało mi w gardle.
- Co? – wyszeptał.
- zostałeś ojcem. – równie cicho powiedziałam.
- Harry!!! Chodź już bo zaraz zaczynamy! – wykrzyknął jeden z kumpli Loczka.
Harry popatrzył na mnie zdziwiony i pobiegł na scenę.
W milczeniu poszłam z [i.p] zająć miejsca VIP. Byłyśmy pod samą sceną. Chłopacy wyszli na scenę. Dosłownie sekundę później wszyscy fani chórem zaczęli wrzeszczeć. Zauważyłam że Harry szuka czegoś w tumie, a raczej kogoś. Jego wzrok staną na mnie. Zaczęli śpiewać. Nadeszła solówka Stylesa, ale on wpatrywał się we mnie.
- Wyłączyć muzykę. – powiedział spokojnie.
Wszyscy zamarli.
- Kochacie mnie? – zapytał.
- tak! – zaczął krzyczeć tłum.
- A jak by okazało że jestem homosensualistą to byście się nie odwrócili ode mnie?
- Nie! – wrzasnął tłum.
- To dobrze. Właśnie stojąc na tej scenie uświadomiłem sobie że to mój najszczęśliwszy dzień w życiu. Dzisiaj do wiedziałem się że zostałem ojcem. Tak dobrze usłyszeliście będę miał syna albo córeczkę. – spojrzał na mnie. – Kto się ze mną cieszy?
Fani zaczęli wrzeszczeć „ja” .  Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Dziękuję wam za wsparcie, a teraz Little Thing dla przyszłej mamy mojego dziecka. [t.i] kocham cię.
 Po dwóch godzinach dobrej zabawy znów poszliśmy do garderoby chłopaków. Miałam mały stres przed spotkaniem z moim chłopakiem. Usłyszałam dobiegający głos z garderoby chłopaków.
- Stary wielkie gratulacje.
- Nie wyobrażacie sobie jak ja się cieszę.
Zapukałam w drzwi. Szybko otworzył je Louis.
- mama twoich dzieci i przyszła żona ze swoją przyjaciółką, która pewnie będzie świadkowi na waszym ślubie właśnie przyszły! – szeroko uśmiechnął się Louis. - wchodzicie.
- Gratulacje. – powiedział Niall.
- Dziękuje. – uśmiechnęłam się. Zaczęło mnie mdlić. Zebrało mi się na wymioty. W te pędy pobiegłam do ubikacji.
- Co się stało? – zapytał zdenerwowany Harry.
- Jak by to ci powiedzieć – zaczęła [i.p] – to są objawy ciąży.
- Pójdę do niej. – powiedział Loczek.
Usłyszałam pukanie w drzwi ubikacji.
- proszę. – powiedziałam.
- wszystko dobrze? –zapytał siadając koło mnie na podłodze.
- Teraz już tak. Ciszysz się?
- No pewnie że tak – powiedział podekscytowany – tylko fajnie by było żeby był synek. No ale córeczka to też fajnie. Kupimy takie fajne śpioszki w kotki. Musimy kupić wózek. Jak będzie chłopiec to niebieski albo zielony, a jak to będzie dziewczynka to różowy albo pomarańczowy. – zaczął się nakręcać – no i łóżeczko drewniane. Musi się kołysać.
- Hahaha.
- z czego się śmiejesz?
- Z tego co planujesz. Jest jeszcze do urodzenia 9 miesięcy.
- Ale ja chcę żeby miało jak najlepiej.
- Z takim tatą to każdy by miał dobrze.
- Nie pochwalaj mnie tak bo się zarumienię. Hahah. Kocham cię. – te twa słowa wypowiedział poważniej.
- Też cię kocham. – uśmiechnęłam się.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Nastała cisza. Nikt się z nas nie ruszał. Byliśmy jak zahipnotyzowani.
- Będę ojcem! – Wykrzyknął niespodziewanie Harry i mocno mnie przytulił. 
/ Sakura 

wtorek, 16 kwietnia 2013

#15.Louis


- To na jaki kolor malujesz ten swój pokój ? – zapytał tata.
- Na zielony. Już kupiłam farbę. – powiedziałam.
- właśnie zadzwoniłam do tego nowego sąsiada. Poczekaj. Jak on miał na imię… aaa Louis. Za półgodziny przyjdzie i pomoże ci malować pokój.
- Ale sama miałam go malować.
- Jak ci pomoże będzie szybciej. – powiedziała stanowczo mama.
- To ja idę do pracy. A wy tu dziewczyny nie kucie się. – wyszedł z domu.
- Ja teraz idę do koleżanki. I wpuść Louisa do domu. To pa [t.i]. – pożegnała się, wzięła torbę i powędrowała do koleżanki.
Założyłam szare dresy i jakiś stary T-shirt. Zaczęłam z mebli znosić różne rupiecie. Chowałam je do kartonów. Zostały tylko meble w pokoju. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Podbiegłam do nich i je otworzyłam. W progu stał wysoki brunet w granatowych spodniach i szarej bluzie z kapturem.
- Cześć – powiedział.
- Hej. Wchodź. – zaprosiłam go do środka.
- Louis – przedstawił się i podał mi rękę.
- [ t.i] – uścisnęłam ją.
- to gdzie jest ten pokój? 
- tutaj – wskazałam na drzwi pokoju – może chcesz kawę?
- Jak nie będzie problemu to z miłą chęcią. – uśmiechnął się.
Poszłam do kuchni. Nastawiłam wodę na kawę. Wyciągnęłam szklanki z górnej półki. Usłyszałam huk dobiegający z mojego pokoju. Szybko pobiegłam do pomieszczenie w którym znajdował się Louis.
- Co się stało?
Louis leżał na ziemi, a koło niego półka.  Uklęknęłam obok chłopaka.
- chyba złapałem rękę. Fuck jak boli. – powiedział przez ściśnięte zęby. spojrzałam przerażona na Louis’a.
- Co ty zrobiłeś? 
- spadłem z tej drabiny jak ściągałam półkę.
- Aha… Louis usiądź. Powoli… Teraz oprzyj się o ścianę. Nie ruszaj się. – Wstałam i zaczęłam szukać komórki. – Gdzie jest ten cholerny telefon! Ooo jest.
Zadzwoniłam na pogotowie. Lekarz zjawił się po 15 minutach. Razem z Louisem pojechałam do szpitala. Usiadłam na krześle w korytarzu. Oparłam ręce na kolanach. W dłoniach umieściłam swoją dłoń.
- Pani [t.i][t.n]? – zapytał mężczyzna w białym fartuchu.
- tak. – spojrzałam na doktora.
- Pan Louis ma złamaną rękę. Już ma ją w gipsie. Może go pani zobaczyć. Jest w pokoju 23.
- Dziękuję. – wstałam i poszłam do pokoju. Louis siedział na łóżku szpitalnym, a pielęgniarka robiła coś przy ręce chłopaka.
- Dzień dobry. – powiedziałam. 
Pielęgniarka spojrzała na mnie. Szeroko się uśmiechnęła i wyszła.
- Jak tam?
- A dobrze.
- Hahahahha. Znamy się parę minut, a już coś się stało.
- No wiesz są jakieś tego plusy. – powiedział trochę tajemniczo.
- Na przykład?
- Na koncerty nie muszę nosić kartek, bo autografy będą mi składać na tym. – spojrzał na złamaną rękę. Zaśmiałam się – a drugi plus…
- To…
- To, to że upadek się zdarzył w twoim pokoju więc ty jesteś za to odpowiedzialna. Więc ty musisz się mną zająć. Jestem bardzo poszkodowany.
- Ty nie masz złamanej nogi tylko rękę. A poza tym drugą masz sprawną.
- No to moje plany szlak wziął.
- To ty sądziłeś że będę twoją służącą? – zapytałam rozbawiona.
- No to był jeden plan, a drugi to był taki że chciałem po malowaniu pokoju zaprosić cię na randkę. Ale przez pewien długi czas nie będę mógł prowadzić auta.
- Chciałeś mnie zaprosić na randkę choć mnie w ogóle nie znasz?
- Znaczy osobiście to nie ale twoja mama dużo opowiadała o tobie.
- Co? Kiedy i co gadała?
- No kiedyś tam spotkaliśmy się w supermarkecie przy kasie. No i wiesz ja jestem nowy i zaczęła się wypytywać. Po drodze do domu zaczęła gadać o tobie. I Tak w prosty sposób wiem dużo o tobie.   
- Co chwila coś mnie zaskakuje. Chyba mnie już nic nie może zdziwić. To ja dzwonie do taty żeby po nas przyjechał.
- Nie musisz. Zaraz zjawi się mój kolega. A nawet dwóch.
Obróciłam się w stronę drzwi. Stało tam dwóch przystojniaków. Jeden z burzą loków na głowie a drugi z masą tatuaży na jednej ręce.
- jednak coś może jeszcze mnie zaskoczyć.
- To jest [t.i], a to są moi kumple. Harry po lewo i Zayn.
- Cześć – powiedział Zayn.
- Louis nic nie gadałeś że będziemy też zabierać śliczną dziewczynę. – powiedział Harry i puścił do mnie oczko.
- To co idziemy? – zapytał Louis.
- No. – odpowiedziałam.

~*~ 

Następnego ranka poszłam do Louisa zobaczyć jak się trzyma. Kupiłam jakieś ciastka i żelki. Zapukałam w drzwi. Otworzył mi je.
- Cześć. To co może poranna kawusia? – podniosłam do góry słodycze.
- Hej. A z miłą chęcią się napiję. Wchodź.
Weszliśmy do kuchni. Położyłam łakocie na stole.
- To ja zrobię kawę. – powiedziałam.
Louis usiadł przy stole i zaczął jeść ciastka.
- Gdzie masz szklanki?- zapytałam.
- Nad zlewem. 
-  A ten twój kolega Harry ma dziewczynę? – spytałam wyjmując szklanki z pułki.
- A co spodobał ci się?
Spojrzałam na Louisa.
- Nie odpowiadaj pytanie na pytanie. To ma czy nie ma?
- Nie ma. – uśmiech chłopaka trochę zbladł.
- A ty masz? 
- Nie. A dlaczego pytasz?
- A tak z ciekawości. – postawiłam na stole kubki z kawą. Louis uśmiechnął się. – Przyjdę do ciebie wieczorem. Obejrzymy sobie jakiś film.
- Co ty tak się troszczysz o mnie.
- Mama kazała.
- A ja myślałem że się o mnie martwisz.
- Znaczy kawa to mój pomysł bo nie miałam co robić. A ten drugi pomysł to mama mi nie dawała spokoju.
- Wieczorem też będzie Zayn i Harry.
- Oooo – powiedziałam zdziwiona.
- Cieszysz się co nie?
- A z czego?
- No Harry przyjedzie.
- I co z tego?
- No nie mów że ci nie wpadł w oko.
- to że jest przystojny to od razu nie muszę na niego lecieć. – powiedziałam oburzona- A tak poza tym to niektórzy są ładniejsi od tego Harrego.
- Chłopak się załamie jak się dowie że tak uważasz.
- Co masz na myśli?
- Nie nic.
- Nie nalegam. Jak nie chcesz to nie mów.
- Nie mogę to tajemnica.
- O co chodzi?
- To tajemnica. Sama powiedziałaś że nie będziesz nalegać.
- Rozmowa z facetami. – upiłam łyk kawy. – To ja się zwijam.
- Eee no. Zostań jeszcze.
- Louis nie mogę bo idę pomóż koleżance w projekcie. Wpadnę wieczorem.
- Do zobaczenia. - U uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam.

~*~

- Cześć! – krzyknęłam wchodząc do domu Louisa.
- Ooo. Hej. – powiedział Louis. – chłopaki już są.
Uśmiechnęłam się i poszłam za Louisem do salonu
- Cześć. – powiedziałam do Harrego i Zayna rozłożonych na kanapie grających w fife.
- Siema – powiedział Zayn.
- Louis nie przeszkadzam? 
- No coś ty. Siadaj. Zaraz przyniosę po piwie.
Usiadłam na fotelu i patrzyłam na telewizor. Louis przyniósł cztery butelki alkoholu i postawił na stole. Wzięłam jedną i upiłam łyk gorzkiego napoju. Zaczęliśmy gadać o wszystkim, a tak prawdę o niczym. Chłopacy przynieśli więcej alkoholu. Po wypiciu brałam następne. I tak zataczało się błędne koło. Głowę do alkoholu mam słabą więc szybko mój mózg zaczął inaczej działać choć wszystko zapamiętałam.
Właśnie leżałam na kanapie. Nogi położone były na oparciu, a głowę miałam spuszczoną. Harry zaczął pokazywać Zaynowi jakieś ruchy taneczne, w których jego atutem było że strasznie to robił pociągająco. Gapiłam się na niego jak na boga.
- Ocho. Chyba [t.i] spodobały się twoje ruchy. – powiedział Zayn
- To że Harry jest pociągający to nie znaczy że od razu chce go mieć. Nie jest w moim typie. Wole o wiele Louisa.
- Stary masz powodzenie. – powiedział Zayn
- no wiess- zaczął mi się plątać język – ze Luisiowi to się nie da oprzec.
- A ty chyba już za dużo wypiłaś ja na ciebie. Choć prześpisz się u mnie, bo w takim stanie to
raczej do domu to strach iść.
Louis podszedł do mnie. Ja wstałam. Chłopak złapał mnie za rękę i zaprowadził do pokoju.
- Tu będziesz spała.  

~*~

Obudziło mnie światło dochodzące z zewnątrz. Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy. W głowę uderzył mnie strumień bólu.
- Boże. Jak mnie głowa boli. – położyłam rękę na czole.
 Po oswojeniu się z sytuacją rozejrzałam się po pokoju. Moje ciuchy walały się po całym pokoju. Odchyliłam trochę kołdrę. Byłam w samej bieliźnie. Moje źrenice rozszerzyły się, a oczy stały się większe. W moich oczach było można dostrzec przerażenie i lęk. Wstałam z łóżka i zaczęłam zbierać swoje ubrania. Po założeniu ciuchów niepewnym krokiem wyszłam z pokoju i udałam się w stronę kuchni.
- [t.i] już wstałaś? – powiedział chłopak.
- Noo.
Usiadłam przy stole, a Louis postawił mi przed nosem jajecznicę.
- Proszę, smacznego. – zaczął się zajadać posiłkiem. – co tak się na mnie patrzysz?
- Nie tak se.
- Coś się stało?
- No bo wiesz. Jak to ci powiedzieć…. Obudziłam się w samej bieliźnie i no… czy my…
- Hahaha. Nie, nic między nami nie było.
- Uff. To dobrze.
- A co nic nie pamiętasz? – spytał
- No pamiętam jak przyszłam tu taj – w mojej głowie pojawiały się zamglone chwile z tamtego dnia – był Zayn i Harry. Potem opiłam się. Harry zaczął coś tańczyć. A ja powiedziałam, że… - w tym momencie dotarło do mnie że prawie wyznałam miłość Louisowi.
- że podobam ci się. – powiedział to normalnie bez żadnych emocji.
- A gdzie są chłopacy? – zmieniłam temat żeby nie czuć się skrępowana.
- Pojechali taksówką do domu. Naprawdę ci się podobam?
- Tak. – powiedziałam krótko i się speszyłam.
- Dobrze wiedzieć. To może dasz się zaprosić na randkę.
- Podobno nie możesz prowadzić. – powiedziałam z nutą szyderstwa.
- Weźmiemy taksówkę. – uśmiechną się. – to co dasz się porwać?
- Z miłą przyjemnością, ale najpierw zrób mi mocną kawę.
- Już się robi.- wstał i szeroko się uśmiechnął.
/Sakura

sobota, 6 kwietnia 2013

#14.Niall


Postanowiłam zadbać o swoją figurę. Wpakowałam do torby czarne dresy i zieloną bokserkę. Po drodze kupiłam butelkę wody mineralnej. Szybkim krokiem dotarłam do siłowni.
 Już przebrana weszłam na siłownie. Poszłam na bieżnie. Spędziłam tam z 5 minut. Potem przeszłam na sztangę. „Jak już jestem na siłowni to wszystkiego spróbuję” pomyślałam. Zdjęłam trochę obciążników z gryfu żeby sztanga była lżejsza. Powoli z wielkim wysiłkiem podniosłam ją. Szybko i nieuważnie położyłam ją na podporach.
- Jezu jakie to ciężkie. – powiedziałam.
- Może pomóc? – powiedział blondyn. – Niall – przedstawił się.
- [t.i].  Co taki chłopak robi na siłowni? – usiadłam rozkrokiem na ławeczce pod sztangę.
- Muszę sobie zrobić kaloryferek – mówiąc to podciągnął luźną bokserkę do góry i poklepał się po tułowiu.
- Eee tam. Przesłaniasz to swoją urodą.
- dziękuję. – Niall lekko zaczerwienił się. Spuścił głowę i  pokiwał nią na boki.
- Czy ty się speszyłeś?
- No może troszkę. – roześmiał się, a ja razem z nim. 
Spędziliśmy razem czas na siłowni. Niall był uroczy i wrażliwy. Jego śmiech był słodki. Ale miał coś takiego seksownego w sobie.
- zapraszam cię jutro na plażę. – zapytał Niall.
- A wiesz co, z miłą chęcią.
- To może…byś dała mi swój numer telefonu?
- Okej. Poczekaj. – pogrzebałam w torbie i znalazłam jakiś długopis. – Daj rękę. –
Złapałam ją delikatnie.  
- Mogę – spojrzałam na niego pytająco. Uśmiechnął się szeroko.
Na ręce zapisałam mu mój numer telefonu.
- Dzięki. To w najbliższym czasie zadzwonię do ciebie- powiedział Niall.
- to do zobaczenia. Ja już lecę. Pa.
- Część.
Uradowana poszłam do domu. Gdzieś tak o 22 zadzwonił do mnie Niall.
- Cześć – powiedział.
- Miło cię słyszeć.
- Myślę że cię nie obudziłem.
- nie.
- To dobrze. To o której mam po ciebie przyjechać.
- Przyjechać? – zdziwiłam się.
- No bo wiesz znam takie fajne miejsce na plaży ale… no jak nie chcesz to pójdziemy na tą niedaleko miasta. Myślałem że to będzie dobry pomysł. – zrobiło mi się trochę szkoda Niall’a. czułam jakbym go zraniła.
- Niall to fajny pomysł. To o której po mnie przyjedziesz?
- o 16.
- To już nie mogę się doczekać. Muszę kończyć. Papaski
- Pa.
*Oczami Niall’a*
- I co zgodziła się? – spytał podekscytowany Harry.
- Noo… Ludzie! Zgodziła się! Aaaaaaa! – zacząłem krzyczeć ze szczęścia.
Liam poczochrał mnie po głowie.
- Stary. Ty to masz szczęście. – powiedział Liam.
- Ona naprawdę jest taka ładna jak mówiłeś? –zapytał Zayn
- Ona jest przepiękna. I taka słodka jak się uśmiecha. – zacząłem krążyć w obłokach.
- Ty się zakochałeś. – powiedział Louis.
- Nasz Horanek się zakochał. Nasz Horanek się zakochał.
* Twoimi oczami*
Obudziłam się o 12 w południe. Śpiącym ruchem ubrałam się tak, ponieważ był straszny upał. Wzięłam deskorolkę i wyszłam się przejechać. Po paru rundkach przejechanych po osiedlu wróciłam do mieszkania. Szybko upłyną mi czas  do telefon.
- [t.i] jestem na twoim osiedlu, ale gdzie ty mieszkasz?
- haha. Już wychodzę. Gdzie jesteś?
- przy jakimś placu zabaw. Jest tu taka czerwona zjeżdżalnia.
- Wiem gdzie to jest. Już wychodzę. To pa.
Nie czekałam na odpowiedź się rozłączyłam. Wybiegłam z mieszkania. Przeskakiwałam dwa schodki naraz. Wyskoczyłam z klatki schodowej. Szybkim krokiem dotarłam na plac zabaw.
Niall huśtał się na huśtawce.
- ooo… [t.i].
- Cześć.
- Już schodzę tylko jeszcze chwila. Fajnie się huśta.- wyszczerzył swoje zęby.
- Nie masz już aparatu na zębach? – Niall wyskoczył z huśtawki. 
- Wczoraj zdjąłem. Trochę mi szkoda. Ładnie wyglądasz.
- Dziękuję.
- To co jedziemy?
- No.
Podeszliśmy do jego samochodu. Usiadłam obok Niall’a.
- To gdzie jest to piękne miejsce? – spytałam.
- Zobaczysz.
Podróż minęła nam dobrze. Zatrzymaliśmy się na drodze.
- Dalej idziemy pieszo.
- Mam wygodne buty więc mogę iść nawet kilometr. 
Wysiedliśmy z samochodu. Chodziliśmy parę minut. Dotarliśmy nad morze. Błękitna woda obmywała brzegi plaży. Duże skały leżały na piasku. Tworzyły razem z morzem zamkniętą przestrzeń. Zeszliśmy po skale na której było łagodne zejcie.
- Ale tu pięknie. – powiedziałam
- Noo… Bardzo lubię to miejsce. Przyszykowałem piknik.
Usiedliśmy na kocu w kratkę. Wyciągnęłam z koszyka smakołyki.
- Pewnie zapraszasz tu każdą dziewczynę.
- Jesteś pierwszą dziewczyną, którą tu taj przyprowadziłem.
- czuję się zaszczycona . – wybuchliśmy śmiechem.
- Jakie jest twoje marzenie?
- Moje marzenie jest trochę zaskakujące. Chcę pocałować się w morzu. A twoim?
- Żebyśmy weszli do morza.
- Hahha. A tak naprawdę?  
- To znaleźć odpowiednią dziewczynę z którą bym mógł spędzić resztę życia.
Wstałam z koca. I kierowałam się w stronę morza.
- Gdzie idziesz? – zapytał.
- Moczyć nogi w morzu podczas zachodu słońca to fajna rzecz. Hahahha. Idziesz?
- Już biegnę pomoczyć sobie nogi! – znów roześmialiśmy się.
 Niall podciągną sobie nogawki spodni. Zdjęliśmy buty i weszliśmy do wody. Słońce zaczęło się chować w wodach morza.
- Fajnie ci się moczy nogi?- powiedział Niall
- W takim towarzystwie, super.
Niall przybliżył się do mnie. Złapał mnie za rękę i obrócił w jego stronę.
- Morze, zachód słońca, ładny chłopak, cudowna dziewczyna… i brakuje tylko pocałunku.
- nie mam sprzeciwu. – Niall szybko przyciągnął mnie do siebie.
- a jak by zabrakło ci powietrza.
- Wytrzymam. A poza tym – Wpił się w moje usta nie pozwalając mi dokończyć. Niall przerwał pocałunek.
- Nie udusiłaś się? – zapytał.
- Osz ty.
- No co martwię się o ciebie. 
- Może byś dokończył to co zacząłeś?
Niall wziął mnie na ręce.
- Dokończę to co zacząłem na kocyku. Ale najpierw coś zjem.
- Ty mój romantyku – zaśmiałam się. 
/ Sakura 

środa, 3 kwietnia 2013

Test


Życzę szóstoklasistom dużo punktów na teście i żebyście się nie stresowali. Tu ode mnie imagin na rozluźnienie emocji. Twórcą jest moja przyjaciółka Marta :)


Była sobie pewna dziewczyna. Miała piękne długie, czarne włosy. Dziewczyna poszła na targ kupić 5kg gruzu, który był z przeceny. Uradowana i szczęśliwa maszerowała dalej przez targ. Aż tu nagle pękła jej chińska jednorazówka, w której miała gruz. Uśmiech zszedł z jej twarzy. Podszedł do niej chłopak z kręconymi włosami i z muszką zawiązaną na szyi. Pomógł jej pozbierać gruz. Wsypali go do chińskiej jednorazówki,
którą miał przy sobie chłopak. Dziewczyna bardzo była mu wdzięczna za pomoc. Gdy mu się dobrze przypatrzyła zauroczyła się w nim. Chłopak zakochał się od pierwszego wejrzenia. Zbliżyli się szybko do siebie. Chcieli połączyć swoje usta w pocałunku ale zamiast to zrobić uderzyli się nosami i sobie je złamali. Po tym zdarzeniu pojechali na pogotowie.
ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE :D

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

#13.Zayn

 Ławka była zimna, a koc nie dawał mi tyle ciepła ile myślałam. Leżałam właśnie na ławce w parku i wpatrywałam się w niebo pokryte gwiazdami. Pewnie teraz myślisz dlaczego zamiast być w domu jestem w ciemnym paru, w którym nie jestem zbytnio bezpieczna. Myślisz że mam patologiczną rodzinę. W takim razie jesteś w błędzie. Moi rodzice mieszkają w Polsce, a ja się wyprowadziłam do Anglii. Zawsze byłam buntownicza i stawiałam na swoim.
Wynajęłam sobie mieszkanie. Znalazłam prace. Ale jak to ja zaniedbywałam ją aż w końcu mnie wylali. Nie miałam za co kupić sobie jedzenia, a już nie mówiąc o czynszu i wydatkach na dom. Teraz sądzisz że bym mogła zadzwonić do rodziców. Ale co im powiem? Że dorosła córeczka nie potrafi nawet zadbać o siebie. Że popełniła błąd którego nie potrafi naprawić? No właśnie… zastanawiasz się czy bym nie mogła zanocować u kogoś znajomego. No ale w tym jest problem. Nie mam nikogo takiego.
Zaczynając od początku tej historii która zmieniła moje życie, wpatrywałam się w niebo. Niespodziewanie ktoś do mnie zagadał.
- Co taka dziewczyna robi sama w parku tak późno.- zapytał nieznajomy.
- Ta dziewczyna raczej nie powinna rozmawiać z nieznajomymi. – powiedziałam siadając na ławce. Nieznajomy mężczyzna usiadł koło mnie. Teraz w świetle księżyca dobrze go zobaczyłam. Był w czarnej bluzie. Na szyi i na rękach miał tatuaże.  W brwi miał kolczyki jak i w wardze. Zaskoczył mnie swoim wyglądem, ale w pewien sposób urzekł. Poprawiłam koc, którym byłam przykryta.
- To co tu robisz? – zapytał chłopak. Miał miły głos jak na takiego…no właśnie na jakiego?
- Jak chcesz tak bardzo wiedzieć to jestem bezdomna.
- Hahaha – roześmiał się – naprawdę?
- nie na niby. No… Taka rzeczywistość.
- Zimno ci?
- Niee – powiedziałam trochę nie miło.
- To dlaczego się trzęsiesz? – Rozsunął swoją bluzę i ją zdjął. - trzymaj. Tobie bardziej się przyda. – wręczył mi ją.
- Dzięki.- założyłam ją. – Fajne perfumy…yyy.
- Zayn.
- Zayn. Ładne imię. – uśmiechnął się.
- To może wyjawisz mi swoje imię śliczna?
- [t.i] jestem. A ten komplement śliczna to chyba nie na miejscu. Moje tłuste włosy i brudne ubrania raczej nie pociągają.
- Ale fajny masz charakter.
- bynajmniej. A ty co robisz tu taj? – spytałam
- wyszedłem na papierosa. – z kieszeni spodni wyjął paczkę papierosów i zapalniczkę.
- Pozwolisz? – spojrzał pytająco na mnie. Kiwnęłam głową że się zgadzam. 
Zayn odpalił jednego papierosa. Luźno oparł się plecami o ławkę.
- To dlaczego nie śpisz w wygodnym łóżku tylko na tej ławce.
- Zdrowiej jest na plecy. A tak poważnie to straciłam prace i nie płaciłam rachunków. Potem przyszedł komornik i musiałam wynieść się do parku. A wiesz co? Dziwię się.
- Dlaczego? – wypuścił dym z buzi.
- Bo nie wiem co chłopak prawie cały w tatuażach siedzi koło bezdomnej i pali papierosa.
- Też się nad tym zastanawiam. Razem zawsze raźniej.
- No… Ładna dziś noc. – spojrzałam w niebo. Zayn zgasił papierosa
- to na mnie już czas.- wstał z ławki.
- To dobranoc.
- Do zobaczenia. – odszedł parę kroków.
- Poczekaj. Twoja bluza. – powiedziałam.
- zatrzymaj ją. – uśmiechnął się.
Mój wzrok podążał na oddalającą się sylwetką. Gdy już nie mogłam dojrzeć chłopaka położyłam się na ławce i przykryłam się kocem.  
Rano obudziło mnie śpiewanie ptaków. Świat budził się do życia. Wstałam i wyprostowałam kości.
- Witaj nowy dniu. Ciekawe co tym razem mi przyniesiesz.- Usiadłam z powrotem na ławce.
Było gdzieś blisko południa, a mój brzuch domagał się jedzenia. Westchnęłam.
- Cześć! – ktoś do mnie się odezwał. Spojrzałam w lewo.
- Siema.  
- Głodna? – usiadł na ławce.
- No pewnie że głodna. Ty się jeszcze pytasz Zayn. – postawił pomiędzy nami chicken boxa.
- częstuj się. – uśmiechnął się
- Dzięki. – wzięłam skrzydełko.
- Jak się spało? – zapytał.
- No wiesz już się przyzwyczaiłam.
- To ty ile tu już mieszkasz?
- dobre pytanie. No będzie już tydzień i trzy dni.
- Wow. Podziwiam cię. Wiesz co? Może pójdziesz do mnie? – Spojrzałam na niego jak na głupiego. – No że byś się wykąpała.
- po co mi pomagasz?
- Sam nie wiem, ale czuję że jak tego nie zrobię to minie coś ominie czego będę potem żałować. To co idziemy?
- Chyba nie mam nic do stracenia. – uśmiechnęłam się. Gdy wstałam zobaczyłam moje brudne dżinsy i bluzkę.
Dom Zayna nie był wielki ani luksusowy. Jednym słowem był przeciętny. Wnętrze budynku było bardzo młodzieżowe. Zauważyłam że w dodatkach i meblach przeważał kolor czarny.
- To tak. Tam jest łazienka. – wskazał na białe drzwi. – Tam są ręczniki. Zresztą wszystko znajdziesz. A i zanim się zaczniesz myć to włóż te ubrania do pralki to się wypiorą. Szybko wysuszą się. To miłej kąpieli – puścił do mnie oczko i poszedł do jakiegoś pomieszczenia. Udałam się w stronę łazienki. Była ona mała. Zdjęłam brudne ubrania i wrzuciłam do pralki. Nastawiłam pranie. Puściłam wodę. Zdjęłam bieliznę i weszłam do wanny. Ciepła woda muskała moje ciało. Odprężyłam się. Podczas kąpieli wyjęłam wyprane ubrania i powiesiłam na grzejniku. Umyłam włosy. Osuszyłam ciało i ubrałam czyste już ubrania. Wyszłam z łazienki osuszając włosy ręcznikiem.
- Zayn nie mogę znaleźć suszarki.
- Nie dziwie się. Bo jej nie mam. – uśmiechnął się. Zawinęłam włosy w tak zwany ‘turban’.
- Dziękuję za wszystko.
- Nie ma za co.
U Zeyna siedziałam do wieczora.
- Dobra to ja już lecę.
- A może byś u mnie przenocowała?
- Nie. Nie chce ci robić problemu. A i tak poza tym mi dużo pomogłeś. 
- No dobra. To cię przynajmniej odprowadzę.
Wyszliśmy z domu i przechodziliśmy przez parking.
- Ej [t.i]. 
- O co chodzi? – Zayn czymś grzebał przy zamku w drzwiach samochodu – Co ty robisz?
Otworzył drzwi.
- No wsiadaj. Przejedziemy się.
- Tobie to odbija. No ale i tak nie mam nic do stracenia. – Wsiadłam do samochodu. Zayn złączył jakieś kabelki i odpalił samochód.
- Widziałam to w filmach, ale nie wiedziałam że tak da się zrobić w rzeczywistości.
Ruszyliśmy z miejsca. Wyjechaliśmy poza miasto.
- To gdzie jedziemy?
- przed siebie. To może tu się zatrzymamy?
- Okej.
Wysiedliśmy przy obskurnym barze. W środku byli jacyś motocykliści i harleyowcy. Zamówiliśmy po soku i usiedliśmy przy wolnym stoliku. Mężczyźni ciągle patrzyli się  na nas.
- Ale żeś wybrał miejsce. – szepnęłam.
- Często bywam w takich miejscach. 
- Taaa. Naprawdę? Nie widać tego po tobie. Te tatuaże które obejmują prawie cały twój tułów w ogóle nic nie sugerują. A to że ukradłeś auto to świadczy że jesteś aniołkiem.
- Nie nakręcaj się. – powiedział spokojnie.
- Ja się w cale nie nakręcam.
- Taaa. Jasne. – otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale je zamknęłam.
- Idę zapłacić za soki. – powiedział i poszedł do baru.
Przysiadł się do mnie jakiś koleś.
- Cześć. – powiedział.
- My chyba się nie znamy.
- To wiesz możemy się bliżej poznać.
- WTF?!
- Lubię niegrzeczne.
- A wiesz że ja lubię być niegrzeczny. – powiedział Zayn i walnął z pięści facetowi. On spadł z krzesła, ale szybko się podniósł. – To co chcesz jeszcze raz?
- Młody. Przesadziłeś. Doigrasz się! – rzucił się na Zayna. Mulat jednak uskoczył. 
- [t.i] jazda na dwór! A tobie bym dowalił, ale nie chce żebyś znalazł się na pogotowiu! – wybiegliśmy z baru i wskoczyliśmy do samochodu. Zayn sprawnie odpalił auto i ruszyliśmy w stronę stolicy. Zayn roześmiał się.
- Z czego się śmiejesz? Z tego że wpierdoliłeś temu facetowi. I jak byśmy nie zdążyli uciec to ty byś wylądował na pogotowiu a nie on!
- Spokojnie. Nic się nie stało.
- Nic się nie stało?! Człowieku jeszcze parę sekund a byś miał złamany nos! Ja się o ciebie bałam! – gwałtownie samochód się zatrzymał. – co jest? 
- Brakło paliwa. – Zayn wysiadł z auta. Zrobiłam to samo. Oparł się o maskę samochodu. – A nie pomyślałaś że uderzyłem go nie z powodu że tak mi się podobało tylko że on dobierał się do ciebie. W tamtym momencie nie obchodziło co się zemną stanie. Chciałem tylko żebyś była bezpieczna.
- Co?- podszedł do mnie i złapał za czarną bluzę i przyciągnął do siebie. Jego dłonie powędrowały na moje policzki.
- Nie zauważyłaś? Od kiedy wtedy cię zobaczyłem w tym parku poczułem jakieś ciepło w brzuchu. Nie wiedziałem czy to, to na pewno, ale teraz wiem. Wiem że to uczucie jest wielkie. I po prosu teraz wiem że jeden cholerny jeden dzień bez ciebie będzie stracony.
- Nie tylko ty się zakochałeś.
- We dwoje zawsze raźniej…
Tak kończy się ta historia. Jak na razie ciągle jesteśmy ze sobą. To wydarzenie zmieniło moje życie. Każdy na swojej drodze może spotkać kogoś takiego jak Zayn. Nieznajomy ale ma się do niego zaufanie. Z tej historii morał jest taki: Nigdy nie trać wiary, nadziei bo nie
wiadomo co cię może spotkać…
/ Sakura