Leżałam na łóżku, a Harry na mnie. Całowaliśmy się. Oplotłam
swoje nogi wokół jego pasa. Moje długie włosy były rozwiane. Harry swoją ręką
przejeżdżał po moim udzie. Całował obłędnie. Podczas całowania się z nim
dawałam się manipulować. Byłam jak marionetka która była pod władzą pana.
Byliśmy ze sobą niewiele czasu. Moi rodzice nie wiedzieli jak i również koledzy
Hazzy. Byliśmy właśnie w luksusowym pokoju Stylesa. Nagle drzwi pokoju się
otworzyły.
Z: Harry. Paul przyjechał i….o sory – i wyszedł. Oderwaliśmy
się od siebie. Przejechałam włosy palcami.
H: To był Zayn.
Ty; To tajemnica się wydała. – uśmiechnęłam się lekko.
H: To chyba czas na przedstawienie cię kumplom. – kiwnęłam
głową. Poprawiłam szorty i podwiniętą bluzkę. Założyłam czapkę i wyszłam z Harrym
trzymając się z rękę z pokoju. Weszliśmy do salonu w którym siedzieli chłopacy
i Paul.
H: Chłopaki, Paul to jest [t.i] i jesteśmy ze sobą.
Ty; Cześć.
N; Hej.
Lo: Miło cię poznać.
Ty; To ja nie będę przeszkadzać. – zwróciłam się do Harrego-
to ja już pójdę. Do zobaczenia. – powiedziałam do wszystkich.
H: Odprowadzę cię. Zaraz będę.
Poszliśmy w stronę drzwi. Wyszliśmy na zewnątrz.
H; Mam pomysła. Przyjdź jutro na kolację do nas. Poznasz
bliżej chłopaków. Co ty na to?
Ty; Okej. To uciekaj bo nie będą na ciebie wieczność czekać.
– Harry namiętnie mnie pocałował.
H: Uwielbiam twoje usta.
Ty; A ja twoje loki.
H: Pa kochanie.
Ty; Pa.
Poszłam do domu. Nie zdjęłam butów a mój tata zaczął się
wypytywać.
T: Gdzie byłaś?
Ty: Tato jest godzina…– spojrzałam na telefon – 16.47.
T: To co gdzie byłaś?
Ty; U koleżanki. Daj mi spokój. – przekręciłam oczami i
poszłam do pokoju. Usłyszałam pukanie.
Ty; Jak musisz to wchodź.
M: Cześć. [t.i] możesz okłamywać ojca ale mnie nie
okłamiesz.
Ty; O co ci chodzi?
M: A raczej o kogo. Pachniesz męskimi perfumami. I nie
wciskaj mi że to koleżanki brat. Masz chłopaka. Tak?
Ty; Tak. Ale nie mów tacie. Wiesz jaki on jest. Od razu coś
sobie wymyśla.
M; Dobrze- uśmiechnęła się- a możesz mi powiedzieć jak ma na
imię?
Ty; Harry.
M; A kiedy go poznam?
Ty: Na pewno nie teraz. Jak na razie nikt o niczym nie wie i
tak ma zostać.
M; Wstydzisz się go?
Ty; Nie. No coś ty. Po prostu to jest trudniejsze niż ci się wydaje. A i jutro na wieczór mnie
nie będzie. Idę do Harrego.
M: Dobrze. Tylko wróć przed 24.
Ty; Okej. Mamo pamiętaj nikomu ani słowa. – wyszła z pokoju.
Wzięłam książkę i usiadłam na łóżku. Zaczęłam kuć biologię. Zadzwonił mój
telefon.
Ty: Halo.
H: Cześć słoneczko.- na mojej twarzy pojawił się uśmiech. –
To na tą kolacje przyjdź o 18. Zjemy kolacje, a potem chłopaki muszą gdzieś
jechać i zostaniemy sami. Może być taki plan wieczoru?
Ty: idealny.
H: Co robisz?
Ty; A biologii się uczę.
H: To ci nie przeszkadzam. Pa słoneczko.
Ty; Do zobaczenia.
Rano poszłam do szkoły. Jak wróciłam poszłam jak najszybciej
do pokoju uszykować się na kolację. Wybrałam na wygodę. Takie ubrania
włożyłam. Poszłam do chłopaków. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi je blondyn.
N: Cześć. Wchodź. To ja chyba się w tedy nie przedstawiłem.
Niall.
Ty: [t.i].
Poszłam do kuchni.
Ty; Hej. Jak wam idzie gotowanie.
H: Wyśmienicie. Kurczak się piecze, a sałatka jest w
lodówce.
Ty; Czy przypadkiem coś się nie pala?
Z: O k***a kurczak! – podbiegł do piekarnika i go otworzył.
Ty; Nie dotykaj bo nie oparzysz. – zdjęłam torbę i położyłam
na blacie.- dajcie z dwie ścierki.
Li: Proszę – podał mi je. Zręcznie wyciągnęłam spalonego na
wiór kurczaka i postawiłam na zlewo-zmywaku.
Ty; Lepiej śpiewacie niż gotujecie. To trzeba przyznać.
Lo: to po kolacji.
H: Jest jeszcze sałatka.
N; No właśnie…
H: Niall nie mów że ją zjadłeś.
N: No właśnie…
Z: To po kolacji.
H: [t.i] przepraszam to ni tak miało wyglądać.
Ty; Dobra. Zdejmujcie te fartuchy i zamówicie jakąś pizze. A
tego kurczaka wyrzucie.
Poszłam z chłopakami do salonu. Wzięli jakieś soki i
zamówili pizze.
Li: to od kiedy jesteście ze sobą.
H: tak będzie z trzy tygodnie.
N: Jak mogłeś nam nie powiedzieć.
H: no normalnie.
Z: O pizza przyjechała. Idę odebrać.
Ty: Liam.
Li: tak.
Ty: Pokażesz mi swojego żółwia?
Li: Z miłą chęcią. Zaraz przyniosę. – poszedł po zwierzę.
Zayn postawił pizze na stole.
Z: Częstować się.
Liama żółw był prześliczny. Pobawiłam się trochę z nim.
Dobrze dogadywałam się z kumplami Hazzy. Dobiła 21 i chłopacy musieli już
lecieć. Nie wiedziałam dlaczego i dokąd. Zostaliśmy tylko ja i Harry z
bałaganem w salonie.
H: To co sami. – poruszył brwiami.
Ty: Co masz na myśli? – Harry przybliżył się do mnie. Popchną
w stronę ściany i delikatnie do niej przycisnął.
H: A co może mieć na myśli Harry Styles?
Ty: Ty cwaniaku. Wyrzuciłeś chłopaków z domu żeby... – nie
dokończyłam.
H: Nam nie przeszkadzali. – Wpił się w moje usta. Jego
ciepłe ręce muskały moje plecy. ‘Nasze ruchy przeniosły się do sypialni’.
Przetarłam zaspane oczy. Koło mnie leżał Harry. I patrzył
się w sufit.
Ty: Dzień dobry. – uśmiechnęłam się. Wzrok Stylesa z sufitu
przeszedł na mnie.
H: Dzień dobry Słoneczko. Jak się spało?
Ty; Bardzo dobrze.
H: [t.i]…- jego głos spoważniał.
Ty; Tak?
H: dzisiaj mamy wywiad i… czy…zastanawiam się czy powiedzieć
o nas.
Ty; Harry ja jestem przygotowana. Ale nie wiem jak ty. Jak
nie chcesz to nie musisz. – mój uśmiech zszedł mi z twarzy.
H: To nie jest tak że nie chcę. Ja bardzo chcę żeby się
wszyscy dowiedzieli, ale boję się o ciebie.
Ty; Nie masz się czego bać. Jestem twarda babka. – Harry się
od razu uśmiechnął.
H: I za to cię kocham. Że ciągle patrzysz optymistycznie na
świat.
Ty; No wiesz jak bym tak nie robiła nie poznała bym ciebie.
Bo kto by się odważył wkraść za kulisy koncertu. A potem uciekać przed
ochroniarzem. Dobrze że w tedy wpadłam na ciebie.
H: To dzisiaj o 15.00 wszyscy się dowiedzą o nas.
Ty; włączę telewizor i przedstawię cię rodzicom.
H: Hahhaa. Ty moje Słoneczko. – pocałował mnie czule w
czubek nosa – to idę zrobić śniadanie.
Wstał i wyszedł z pokoju. Poleżałam jeszcze parę minut w
łóżku. Wstałam żeby się ubrać ale znalazłam tylko kolczyki na szafce nocnej.
Wzięłam jakiś T-shirt Harrego i go założyłam. Był strasznie długi jak dla mnie.
Ty: Nie wiedziałam że jestem aż taka mała. – Poszłam do
kuchni. Harry już coś tam pichcił.
Ty: Tylko nie przypal.
H: Kanapek raczej nie przypalę. Kawa z mlekiem czy bez?
Ty; Z mlekiem. – usiadłam przy stole kuchennym.
H: Proszę. – postawił na stole kanapki i dał kawę.
Ty; To chłopaków jeszcze nie ma?
H: No nie ma. A co?
Ty; Wygoniłeś ich na całą noc?
H: Można tak powiedzieć. – uśmiechną się szeroko.
Ty; Ty i te twoje pomysły.
H: No nie mów że ci się nie podobało.
Ty: Podobało, podobało. – uśmiechnęłam się. – a tak w ogóle
gdzie są moje ciuchy?
H: pewnie spadły za łóżko.
Ty; O jacie. Mama mnie zabije. Miałam być przed 24, a tu jest 9 rano. –
mówiłam patrząc na zegarek wiszący na
ścianie. – Idę się ubrać.
Poszłam się ubrać. Pożegnałam się z Harrym i wróciłam do
domu. Oczywiście była kłótnia że przyszłam o 10 rano do domu. Gdy atmosfera się
trochę rozluźniła było już blisko godziny 15. Zaprosiłam mamę i tatę do salonu.
Byli zdziwieni. Włączyłam TV. Zaczynał się wywiad.
Redaktor: Witam wszystkich. Dzisiaj naszymi gośćmi będzie
irlandzko-brytyjski Boyband. Gorące brawa dla One Direction. Cześć chłopaki.
H: Hej.
Lo, Li: Siemka,
Z: Cześć.
N: Hej.
R: Louis co tam z Eleonor? Układa się?
Lo; Jest super.
R: No a ty Harry masz kogoś na oku? – Styles szeroko się
uśmiechnął.
H: Tak mam.
R: Ooo. Nie wiedziałem że w ciągu niespełna 5 minut będą aż
takie newsy. To kim jest ta dziewczyna?
H: To jest [t.i][t.n].
M: To jest ten Harry?- spytała zdziwiona mama.
Ty; Tak to jest on. – powiedziałam szczęśliwa. Tata był
oszołomiony.
R: To od kiedy ze sobą jesteście?
H: mniej więcej miesiąc.
R: Okej. To przestanę cię już nękać. Prawdę mówiąc jestem
ciekawy jak wygląda. No ale skończmy temat dziewczyn….
Minął już tydzień. Podczas tych siedmiu dni byłam z Harrym
na mieście. Podczas spaceru w parku. Wszędzie było paparazi i fanki. Robiliśmy
zdjęcie. Jednym słowem wszyscy dowiedzieli się o nas.
Harry zadzwonił do mnie bym przyjechało do ich studia
nagraniowego. Wyciągnęłam z szafy pierwsze lepsze ubrania i
popędziłam do studia. Wyszedł po mnie ochroniarz. Zaprowadził do pokoju nagrań.
Weszłam do pomieszczenia w którym było mnóstwo przycisków i różnych guzików. Za
wielką szybą stali chłopacy. Nie wiedziałam o co chodzi. Zaczęli śpiewać Little
Things. Zawsze przy tej piosence płakałam. Napłynęły mi łzy do oczu. Uśmiech
nie schodził mi z twarzy. Przy trzecim refrenie Harry przyszedł do pomieszczenia
pełne przycisków. Uklęknął prze de mną.
H: [t.i] chcesz mię uczynić najszczęśliwszym mężczyzną na
świeci i ojcem twoich dzieci?
Ty: A jak bym odmówiła.
H: Nawet o tym nie myśl. Chcesz zostać panią Styles?
Ty; To pewnie że tak. – Harry wstał a ja rzuciłam się mu na
szyję.
H: Kocham cię moje Słoneczko.
/ Sakura
/ Sakura
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz