Szłaś właśnie do nudnej szkoły. Nie długo wakacje ale i tak
nie chciało ci się wcześnie wstawać i potem odrabiać lekcje.
Weszłaś do szkoły. Podeszłaś do swojej szafki i ją
otworzyłaś. Wzięłaś jakieś notatki i ja zamknęłaś. Zauważyłaś, że koło ciebie
przechodzi najfajniejszy chłopak ze szkoły. Był to Louis Tomlinson. Chodziłaś z
nim do klasy. Nie był najlepszym uczniem ale też nie najgorszym. Jak widać było
kierował się w stronę klasy. Włożyłaś notatki do torby i udałaś się w stronę
klasy. Usiadłaś na swoim ulubionym miejscu. A to miejsce znajdowało się pod
ścianą w trzecim rzędzie od końca. Siedziałaś sama. Wyjęłaś z torby książki i
położyłaś je na ławce.
Nauczyciel wszedł do klasy. Zaczął omawiać coś tam o
historii. Poczułaś jak ktoś cie kopie z tyłu. Odwróciłaś się. Harry (nic
związane z Hazzą) podał ci jakąś pogniecioną i zwiniętą kartkę. Rozwinęłaś
zwitek papieru i przeczytałaś treść:
Hej [t.i].
Co tam? Też ci przeszkadza ten nauczyciel? xD
Mam do ciebie prośbę. Spotkajmy się na długiej przerwie na
dworze pod tym wielkim dębem.
Louis ;)
Zdziwiłaś się. Co on chce od ciebie- pomyślałaś. Na odwrocie
kartki napisałaś duże „Ok” i podałaś Harr’emu, który oddał Lou.
Na długiej wyszłaś na dwór. Była piękna pogoda. Podeszłaś do
drzewa i usiadłaś na ziemi podpierając się plecami o pień. Nie musiałaś czekać
długo na Louis’a. Podszedł do ciebie i usiadł tak samo jak ty.
Ty; O co chodzi? – spojrzałaś na niego pytająco.
L; A to już nie można pogadać. – zapytał ironicznie.
Ty; Ta. Oczywiście że można ale dlaczego ze mną? Masz jakiś
interes do mnie.
L; No tak. Chciał bym zdobyć numer Kate. Podobno ty go masz.
Ty; tak mam ale przecież możesz sam od niej wziąć.
L; To dasz czy nie?
Ty; dam.- otworzyłam torbę i wyciągnęłam telefon.- A jak już
rozmawiamy to chciała bym się spytać ile te twoje szelki kosztowały? – spytałaś
przyjacielsko.
L; Mówisz o tych. – wskazał na szelki.
Ty: tak
L; kosztowały 15funtów.
Ty; dzięki. Trzymaj ten numer. – podałaś mu numer telefonu
na kartce.
L; Dzięki wielkie. A może dasz się po szkole zaprosić na
kawę?
Ty; Może… Dobra.
L; To po ostatnim dzwonku tutaj.
Ty; Dobra. – przybiegła do was wystraszona i zdyszana
blondynka.- Co się stało Naomi?
N; Potem… ci powiem… tera – przełknęła ślinę- rusz swój
tyłek i choć. – wstałaś i bez słowa pobiegłam za nią.
Minęło jeszcze parę
lekcji. Po ostatni dzwonku poszłaś na ustalone miejsce. Poczekałaś trochę.
L; No hej. To co idziemy. – kiwnęłaś głową na znak że się
zgadzasz. Poszliście do pobliskiej kawiarni. Zamówiliście sobie po kawie. Rozmawialiście
trochę. Nawet nie byliście aż tak różni jak ci się zdawało. Po wypiciu kawy
poszliście się przejść. Louis kupił dużo żelek. Poszliście do parku. Śmialiście
się, robiliście głupie miny do ludzi, a oni gapili się na was jak na
psychicznie chorych. Poszliście w stronę dużej fontanny. Weszliście na murek
który okrążał fontannę. Chodziliście po murku. Czułaś się wspaniale. Louis
zachwiał się i wpadł do wody. Gdy wyszedł był cały mokry. Śmiałaś się z niego aż
cie brzuch bolał. Poszliście na trawę. Louis zdjął mokrą koszulkę. Usiedliście
na ziemi i zaczęliście się kąpać w promieniach słońca. Po spędzeniu wesoło dnia
Louis odprowadził cię do domu.
L; dzięki za miło spędzony dzień. To do zobaczenia w
poniedziałek.
Ty; Do zobaczenia.
*poniedziałek*
Trafiłaś do szkoły z dobrym
humorem. Ale jedno cię zastanawiało dlaczego Louisowi potrzebny był numer Kate.
Weszłaś do klasy. Usiadłaś przy ławce. Dzień jak co dzień…ale nie mogłaś się
skupić na niczym. Ciągle bujałaś w obłokach. Nadeszła lekcja matematyki. Nie
słyszałaś co do ciebie mówi nauczyciel. W końcu usłyszałaś wrzask. Otrząsnęłam
się. Spojrzałaś na nauczyciela stojącego koło mnie.
Nauczyciel: Marsz do dyrektora! -
spojrzałaś na matematyka jak na głupiego. Louis rzucił w niego długopisem.
Nauczyciel szybko odwrócił się na pięcie i złowrogo spojrzał na Lou.- A ty
razem z nią do dyrektora! Wredne smarkacze!- wzięłaś swoją torbę i wyszłaś z
klasy. Poszliście w stronę gabinetu dyrektora.
Ty; Po co to zrobiłeś?- spytałaś
rozbawiona
L; ale że co?
Ty ; że rzuciłeś długopisem w
matematyka.
L; Nie chciałem żebyś samotnie
szła do Dyrka. Pewnie byś czuła się smutna. Chce ci potowarzyszyć. – uśmiechną
się szeroko. Wybuchłaś śmiechem.
Ty; A powiedz tak wgl jak tam z
Kate?
L; O co ci chodzi?
Ty; No wziąłeś ode mnie jej numer…
to chyba miałeś z nią związane jakieś plany.
L; Aaaaaa…. nie to nie z nią
wiązałem plany… to.. z kimś innym.
Ty; A można wiedzieć z kim?- Louis
przybliżył się do ciebie i splótł wasze dłonie.
L; Z tobą [t.i]. – obrócił cię.
Staliście twarzą w twarz. – [t.i] chcesz zostać moją dziewczyną?
Ty; Hymmm… no pewnie że tak.
L; To co idziemy na wagary.
Ty; z miłą chęcią. – przyciągną
cię do siebie. Musną twoje usta. Twoje ręce oplotły jego szyję. Stanęłaś na
palcach żeby dosięgnąć do jego ust. Spojrzałaś mu głęboko w oczy. Louis dość
szybko zmniejszył waszą odległość między wargami i cię pocałował. Urwałaś
pocałunek.
Ty; To co idziemy na te wagary? Bo
wiesz lepiej się całuje na świeżym powietrzu niż w tej dusznej szkole.
L; Hahahha. – Też się zaśmiałaś ze
swojego zabawnego tekstu. Weszliście ze szkoły i poszliście na miasto. Wasza
miłość kwitnie.
_______________________________________________
Przepraszam za błędy :D
/ Sakura
/ Sakura
1 komentarz:
Zajebisste :D
Like :P
Prześlij komentarz