Informacja

Poszukuje kogoś kto pomógł by mi w prowadzeniu tego bloga. Potrzebuję osoby która ma już jakieś doświadczenie w tych sprawach.
Jak jesteś chętna zgłoś się do mnie :)
Jesteś tu więc skomentuj. Nie piszę dla siebie, ale dla innych. Liczy się dla mnie każdego opinia.

poniedziałek, 4 marca 2013

#5.Louis


Szłaś właśnie do nudnej szkoły. Nie długo wakacje ale i tak nie chciało ci się wcześnie wstawać i potem odrabiać lekcje. 
Weszłaś do szkoły. Podeszłaś do swojej szafki i ją otworzyłaś. Wzięłaś jakieś notatki i ja zamknęłaś. Zauważyłaś, że koło ciebie przechodzi najfajniejszy chłopak ze szkoły. Był to Louis Tomlinson. Chodziłaś z nim do klasy. Nie był najlepszym uczniem ale też nie najgorszym. Jak widać było kierował się w stronę klasy. Włożyłaś notatki do torby i udałaś się w stronę klasy. Usiadłaś na swoim ulubionym miejscu. A to miejsce znajdowało się pod ścianą w trzecim rzędzie od końca. Siedziałaś sama. Wyjęłaś z torby książki i położyłaś je na ławce.
Nauczyciel wszedł do klasy. Zaczął omawiać coś tam o historii. Poczułaś jak ktoś cie kopie z tyłu. Odwróciłaś się. Harry (nic związane z Hazzą) podał ci jakąś pogniecioną i zwiniętą kartkę. Rozwinęłaś zwitek papieru i przeczytałaś treść:

Hej [t.i].
Co tam? Też ci przeszkadza ten nauczyciel? xD
Mam do ciebie prośbę. Spotkajmy się na długiej przerwie na dworze pod tym wielkim dębem. 
                                                                                                             Louis ;)

Zdziwiłaś się. Co on chce od ciebie- pomyślałaś. Na odwrocie kartki napisałaś duże „Ok” i podałaś Harr’emu, który oddał Lou.
Na długiej wyszłaś na dwór. Była piękna pogoda. Podeszłaś do drzewa i usiadłaś na ziemi podpierając się plecami o pień. Nie musiałaś czekać długo na Louis’a. Podszedł do ciebie i usiadł tak samo jak ty.
Ty; O co chodzi? – spojrzałaś na niego pytająco.
L; A to już nie można pogadać. – zapytał ironicznie.
Ty; Ta. Oczywiście że można ale dlaczego ze mną? Masz jakiś interes do mnie.
L; No tak. Chciał bym zdobyć numer Kate. Podobno ty go masz.
Ty; tak mam ale przecież możesz sam od niej wziąć.
L; To dasz czy nie?
Ty; dam.- otworzyłam torbę i wyciągnęłam telefon.- A jak już rozmawiamy to chciała bym się spytać ile te twoje szelki kosztowały? – spytałaś przyjacielsko.
L; Mówisz o tych. – wskazał na szelki.
Ty: tak
L; kosztowały 15funtów.
Ty; dzięki. Trzymaj ten numer. – podałaś mu numer telefonu na kartce.
L; Dzięki wielkie. A może dasz się po szkole zaprosić na kawę?
Ty; Może… Dobra.
L; To po ostatnim dzwonku tutaj.
Ty; Dobra. – przybiegła do was wystraszona i zdyszana blondynka.- Co się stało Naomi?
N; Potem… ci powiem… tera – przełknęła ślinę- rusz swój tyłek i choć. – wstałaś i bez słowa pobiegłam za nią. 
 Minęło jeszcze parę lekcji. Po ostatni dzwonku poszłaś na ustalone miejsce. Poczekałaś trochę.
L; No hej. To co idziemy. – kiwnęłaś głową na znak że się zgadzasz. Poszliście do pobliskiej kawiarni. Zamówiliście sobie po kawie. Rozmawialiście trochę. Nawet nie byliście aż tak różni jak ci się zdawało. Po wypiciu kawy poszliście się przejść. Louis kupił dużo żelek. Poszliście do parku. Śmialiście się, robiliście głupie miny do ludzi, a oni gapili się na was jak na psychicznie chorych. Poszliście w stronę dużej fontanny. Weszliście na murek który okrążał fontannę. Chodziliście po murku. Czułaś się wspaniale. Louis zachwiał się i wpadł do wody. Gdy wyszedł był cały mokry. Śmiałaś się z niego aż cie brzuch bolał. Poszliście na trawę. Louis zdjął mokrą koszulkę. Usiedliście na ziemi i zaczęliście się kąpać w promieniach słońca. Po spędzeniu wesoło dnia Louis odprowadził cię do domu.
L; dzięki za miło spędzony dzień. To do zobaczenia w poniedziałek.
Ty; Do zobaczenia. 

*poniedziałek*
Trafiłaś do szkoły z dobrym humorem. Ale jedno cię zastanawiało dlaczego Louisowi potrzebny był numer Kate. Weszłaś do klasy. Usiadłaś przy ławce. Dzień jak co dzień…ale nie mogłaś się skupić na niczym. Ciągle bujałaś w obłokach. Nadeszła lekcja matematyki. Nie słyszałaś co do ciebie mówi nauczyciel. W końcu usłyszałaś wrzask. Otrząsnęłam się. Spojrzałaś na nauczyciela stojącego koło mnie.
Nauczyciel: Marsz do dyrektora! - spojrzałaś na matematyka jak na głupiego. Louis rzucił w niego długopisem. Nauczyciel szybko odwrócił się na pięcie i złowrogo spojrzał na Lou.- A ty razem z nią do dyrektora! Wredne smarkacze!- wzięłaś swoją torbę i wyszłaś z klasy. Poszliście w stronę gabinetu dyrektora.
Ty; Po co to zrobiłeś?- spytałaś rozbawiona
L; ale że co?
Ty ; że rzuciłeś długopisem w matematyka.
L; Nie chciałem żebyś samotnie szła do Dyrka. Pewnie byś czuła się smutna. Chce ci potowarzyszyć. – uśmiechną się szeroko. Wybuchłaś śmiechem.
Ty; A powiedz tak wgl jak tam z Kate?
L; O co ci chodzi?
Ty; No wziąłeś ode mnie jej numer… to chyba miałeś z nią związane jakieś plany.
L; Aaaaaa…. nie to nie z nią wiązałem plany… to.. z kimś innym.
Ty; A można wiedzieć z kim?- Louis przybliżył się do ciebie i splótł wasze dłonie.   
L; Z tobą [t.i]. – obrócił cię. Staliście twarzą w twarz. – [t.i] chcesz zostać moją dziewczyną?
Ty; Hymmm… no pewnie że tak.
L; To co idziemy na wagary.
Ty; z miłą chęcią. – przyciągną cię do siebie. Musną twoje usta. Twoje ręce oplotły jego szyję. Stanęłaś na palcach żeby dosięgnąć do jego ust. Spojrzałaś mu głęboko w oczy. Louis dość szybko zmniejszył waszą odległość między wargami i cię pocałował. Urwałaś pocałunek.
Ty; To co idziemy na te wagary? Bo wiesz lepiej się całuje na świeżym powietrzu niż w tej dusznej szkole.
L; Hahahha. – Też się zaśmiałaś ze swojego zabawnego tekstu. Weszliście ze szkoły i poszliście na miasto. Wasza miłość kwitnie. 
_______________________________________________ 
Przepraszam za błędy :D
/ Sakura 

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Zajebisste :D
Like :P